Najczęściej zupełnie nieświadomie mówimy do swoich dzieci w taki sposób, który zniechęca je do siebie nawzajem.
Pokazuje zwłaszcza starszemu dziecku, że nie mamy już dla niego czasu, musi ustępować młodszemu i przyjmować jego obecność z pełnym zrozumieniem, a w ogóle jest wszystkiemu winne. Jakby to starsze dziecko było odpowiedzialne za nasze dorosłe decyzje…
Taka narracja buduje w nim przekonanie, że całe “zło” w domu zaczęło się od przyjścia na świat rodzeństwa i że starszak nie jest już ważny i potrzebny.
Aby zapobiec tak krzywdzącym przekonaniu, warto uczyć się mówić do dzieci inaczej i spoglądać na nie z wyrozumiałością. (Ich świat też zmienił się przecież nie do poznania).
Niech nowy post Wam w tym pomoże. Wniesie choć trochę świeżości i wsparcia do Waszego codziennego życia w rodzinie.