Kiedy dziecko nie chce rozmawiać…

Wika, gdzie jesteś? – pytam, wchodząc do pokoju córki.

Cisza.

– Kochaaaanie, gdzie jeeeesteś?

Córka nie odzywa się.

– Myślę, że stałaś się niewidzialna. Czy tak? – wchodzę w świat zabawy, bo z różnych powodów trudno nam jest dziś złapać bliższy kontakt.

– Czy jest tak, że założyłaś czarodziejską pelerynę i dlatego cię nie widzę?

– Tak – szepcze.

– A czy mogę z niej skorzystać i też stać się niewidzialna?

– Tak.

Wchodzę pod stolik i chowamy się razem pod kocem.

– Ale mi tu z tobą dobrze.

– Yhy.

– Wika, czy dobrze widzę, że jest ci przykro?

– No.

– Chcesz o tym opowiedzieć?

– Nie.

– Ok, jestem tutaj dla ciebie.

Siedzimy sobie w ciszy. Nie dopytuję o to, co się dzieje. Nie proszę o wyjaśnienia, nie naciskam. Jestem obok, oddycham spokojnie.

– Mogę ci o czymś opowiedzieć? – pytam po kilku minutach.

– Tak.

– Jak byłam mała i było mi smutno, uciekałam do pokoju, który dzieliłam z ciocią Anią i chowałam się w szafie.

– No i?

– Babcia Ewa przychodziła do mnie i siedziała pod tą szafą tak długo, aż byłam gotowa z niej wyjść i pogadać.

– A czemu się smuciłaś?

– Oh, z wielu różnych powodów. Bo ktoś zrobił coś, czego nie lubiłam. Bo czegoś nie dostałam, a bardzo chciałam. Bo… czegoś się bałam.

Zaczyna płakać.

– Kochanie, jestem przy tobie.

Przytulamy się.

– Boję się mamo.

– Słyszę, ale powiedz, co to jest?

– Boję się, że nie będziemy mieszkać kiedyś razem.

– Kiedy będziesz już tak duża, jak ja, czy tata?

– No.

– I dziś cię to wystraszyło?

– No bo tata wczoraj powiedział, że on się cieszył, że kiedyś już nie mieszkał z babcią.

– A ja chce z wami mieszkać zawsze.

– Słyszę, że cię to wystraszyło i zaniepokoiło.

– Tak – mamrocze i płacze.

– Jestem przy tobie, córeczko. Kocham cię zawsze.

– Wiem – odpowiada łkając.

Przytulamy się. Po kilkunastu minutach Wika rzuca:

– A możemy teraz coś porysować?

– No, jasne, może właśnie zaprojektujemy jakiś dom albo jeden pokój na plakacie?

– O tak, taki, w którym będę kiedyś mieszkać.

– Jakie chciałabyś mieć ściany?

– Całe jak niebo i gwiazdy…

– A podłogi…

– O takie ze szkła i chciałabym mieć hamak w pokoju i leżeć i patrzeć co jest pod podłogą… a wiesz, mamo, że są takie domy naprawdę?

[…]

***

Często jest tak, że za wycofywaniem się dziecka kryje się lęk. Czasem jest on dosłowny i dość oczywisty, czasem trochę mniej. Aby do niego dotrzeć, nie zawsze wystarczy chcieć pogadać, bo dziecko może nie być na tę rozmowę gotowe. W takich sytuacjach warto nawiązać kontakt z dzieckiem, po prostu mu towarzysząc, będąc blisko i wchodząc w świat jego przeżyć oraz zabawy. Nie po to, aby uzyskać odpowiedź na pytanie: „co tam się dzieje?”, ponieważ to nie zawsze będzie możliwe, ale po to, aby dziecko poczuło, że nie jest samo. Że może czuć się bezpiecznie w tym, czego doświadcza.

Cudownie, jeśli stopniowo będzie o tym opowiadać, ale warto tego nie oczekiwać, szczególnie w przypadku młodszych dzieci. One powoli uczą się mówić o sobie, rozpoznawać i nazywać swoje emocje, stany i odczucia. Mają na to wiele lat… Uważne i spokojne towarzyszenie im w okresie dzieciństwa i dorastania jest fundamentem zdrowego rozwoju emocjonalnego, poznawczego i społecznego.

Często pytacie mnie o to, co robić, kiedy dziecko nie chce gadać i odpowiadać na Wasze pytania. Oczywiście to zależy od wielu czynników, ale zwykle mówię Wam, że warto nie naciskać. Więcej być, obserwować, słuchać, ale nie nalegać i nie zmuszać do niczego, bo to po prostu nie pomaga. Może za to wywołać odwrotny efekt, wzmagać poczucie lęku dziecka i totalnie zamknąć je na bliski kontakt.

Warto też zauważyć, że kiedy dziecko się oddała i niejako ”zamyka”, my dorośli, oceniamy to jako robienie nam na złość, albo pojawia się w nas taka myśl, że być może coś robimy źle, że coś jest z nami, albo naszym rodzicielstwem „nie tak”. Tymczasem dzieci, podobnie jak my, dorośli, potrzebują przestrzeni do tego, aby pobyć chwilę w swoich odczuciach i przeżyciach; w pierwszej chwili nie wiedzą, co się z nimi dzieje, potrzebują czasu i wsparcia empatycznego dorosłego, aby to odkryć i nazwać. Potrzebują kogoś, kto zechce wejść w „trudny kawałek” ich świata i nie tyle, co dawać dzieciom konkretne rozwiązania i gotowe odpowiedzi, co z nimi w tym świecie pobyć. Bez oczekiwań i wartościowania…

I tym chciałam się dziś z Wami podzielić… Niech siła akceptacji i uważności idzie w świat i go odmienia…

❤️❤️❤️

#kupamięci

Fot.