Rozmowa z moim pięcioletnim synem.
– Chcę jeszcze jedną bajkę!
– Rozumiem. Trudno Ci się oderwać, co?
– Taaak! To było za krótko.
– Możesz mieć takie wrażenie, natomiast ustaliliśmy jedną bajkę na 10 minut i czas minął.
– Ale ja chcę! Wyjątkoooowo!
– Widzę, że chcesz, jednak się na to zgadzam.
– Syn zaczyna płakać i krzyczeć na zmianę: „Najgorsza mama, najgorsza!”
Próbuję zauważyć jego emocje. Daję znać, że widzę tę złość i wiem, że odmowa jest trudna, ale syn krzyczy, że nie chce tego słyszeć. Przestaje więc mówić, aby nie dodawać mu jeszcze więcej napięcia.
Nagle syn podbiega do mnie i rzuca we mnie piłką (miękka, ale jednak…). Krzyczę:
– Stop! Nie zgadzam się na takie zachowanie! Zabawa w przesuń fotel! – dodaję (to nasz tajny kod „na złość”).
– Syn podbiega do fotela i przesuwa go po całym pokoju, płacząc i krzycząc na zmianę: „Aaaaa”, „Grrrr”, „Wrrrrr”.
Po 3 minutach intensywnego wysiłku i płaczu O. podbiega do mnie i mocno się we mnie wtula.
Głaszczę go po plecach i głowie. Przestaje płakać. Powoli wraca do równowagi.
– Kocham cię bardzo – dodaje i całuję mnie w rękę.
– I ja Ciebie kocham synku.
– Nie chciałem być niemiły.
– Wiem, kochanie. Jednak nie zgadzam się więcej na bicie i przykre słowa.
– Już mi nie mów….
– Ok, chciałam tylko przypomnieć.
Syn leży przez chwilę na moich kolanach, po czym podrywa się i zaprasza mnie do zabawy.
A ja pozostaje we wdzięczności, bo mimo że sytuacja nie była przyjemna, po raz kolejny pokazała mi, że:
– dzieci nie chcą robić przykrych rzeczy i nie krzywdzą innych, a jedynie nie są gotowe, aby powstrzymać impuls złości, bo ich mózg w obszarze w obszarze odpowiedzialnym za tę umiejętność jest niedojrzały.
– gdy w odpowiedni sposób ćwiczymy z dziećmi konstruktywne sposoby wyrażania złości, dzieci w końcu zaczynają z nich korzystać. Słyszą nas wtedy nawet w złości….
– najlepsze, co można zrobić dla swoich dzieci, to okazywać im zrozumienie i pokazywać granice, a jednocześnie być dla nich wzorem do naśladowania i wyrażać swoją złość tak, aby nie raniła innych!
To wszystko ma większy niż jakiś tam sens, a małe kroki uczenia siebie i dziecka, jak radzić sobie ze złością, przynoszą oczekiwane efekty. Czasem trzeba tylko chwilę na nie zaczekać.
– Chcę jeszcze jedną bajkę!
– Rozumiem. Trudno Ci się oderwać, co?
– Taaak! To było za krótko.
– Możesz mieć takie wrażenie, natomiast ustaliliśmy jedną bajkę na 10 minut i czas minął.
– Ale ja chcę! Wyjątkoooowo!
– Widzę, że chcesz, jednak się na to zgadzam.
– Syn zaczyna płakać i krzyczeć na zmianę: „Najgorsza mama, najgorsza!”
Próbuję zauważyć jego emocje. Daję znać, że widzę tę złość i wiem, że odmowa jest trudna, ale syn krzyczy, że nie chce tego słyszeć. Przestaje więc mówić, aby nie dodawać mu jeszcze więcej napięcia.
Nagle syn podbiega do mnie i rzuca we mnie piłką (miękka, ale jednak…). Krzyczę:
– Stop! Nie zgadzam się na takie zachowanie! Zabawa w przesuń fotel! – dodaję (to nasz tajny kod „na złość”).
– Syn podbiega do fotela i przesuwa go po całym pokoju, płacząc i krzycząc na zmianę: „Aaaaa”, „Grrrr”, „Wrrrrr”.
Po 3 minutach intensywnego wysiłku i płaczu O. podbiega do mnie i mocno się we mnie wtula.
Głaszczę go po plecach i głowie. Przestaje płakać. Powoli wraca do równowagi.
– Kocham cię bardzo – dodaje i całuję mnie w rękę.
– I ja Ciebie kocham synku.
– Nie chciałem być niemiły.
– Wiem, kochanie. Jednak nie zgadzam się więcej na bicie i przykre słowa.
– Już mi nie mów….
– Ok, chciałam tylko przypomnieć.
Syn leży przez chwilę na moich kolanach, po czym podrywa się i zaprasza mnie do zabawy.
A ja pozostaje we wdzięczności, bo mimo że sytuacja nie była przyjemna, po raz kolejny pokazała mi, że:
– dzieci nie chcą robić przykrych rzeczy i nie krzywdzą innych, a jedynie nie są gotowe, aby powstrzymać impuls złości, bo ich mózg w obszarze w obszarze odpowiedzialnym za tę umiejętność jest niedojrzały.
– gdy w odpowiedni sposób ćwiczymy z dziećmi konstruktywne sposoby wyrażania złości, dzieci w końcu zaczynają z nich korzystać. Słyszą nas wtedy nawet w złości….
– najlepsze, co można zrobić dla swoich dzieci, to okazywać im zrozumienie i pokazywać granice, a jednocześnie być dla nich wzorem do naśladowania i wyrażać swoją złość tak, aby nie raniła innych!
To wszystko ma większy niż jakiś tam sens, a małe kroki uczenia siebie i dziecka, jak radzić sobie ze złością, przynoszą oczekiwane efekty. Czasem trzeba tylko chwilę na nie zaczekać.
Magdalena Boćko-Mysiorska