– Pan zarysował Pani auto. Była zdenerwowana.
– No wiem, ale czemu tak bardzo krzyczała i rzucała?
– Pytasz, czemu rzuciła torebkę na ziemię i bardzo głośno krzyczała?
– No.
– Myślę, że było jej bardzo trudno.
Jak ty myślisz?
– No tak. Była wkurzona, bo może też miała zły dzień, albo jakieś niemile rzeczy w pracy. Może się nie wyspała.
– O tak. To też jest możliwe. Być może to auto nie było jej i wystraszyła się o to, jak zareaguje właściciel? Przyczyn może być dużo.
– Yhy.
– A ty? Wystraszyłaś się? Bo jednak byłyśmy blisko i długo tam stałyśmy.
– Nie. Bo wiem, że to sprawa tej pani, że krzyczy.
– O tak. Też tak czuję.
– A gdyby pani krzyczała na ciebie?
– No to trochę niemiłe. Ale jak pani w sklepie krzyknęła, że zajęłam kolejkę, to też się nie bałam.
– A, tak. Pamiętam, to było przed świętami.
– No bo ty mówisz, że jak ktoś na nas krzyczy to nie dlatego, że jesteśmy źli, czy coś. Dlatego, że to są jego krzyki.
– Tak. To nie mówi o nas, tylko o kimś.
– Dlatego się nie boję, mamo. Tylko czasem.
– Każdy się czasem czegoś boi.
– Yhy.
– Mamo, a kupisz mi jogurt?
– Dobra. Chodźmy po niego.
I poszłyśmy…
A ta sytuacja sprawiła, że poczułam radość, wdzięczność i siłę. Ogromnie cieszę się tym, że moje dziecko uczy się odnajdywać w różnych sytuacjach, obserwując mnie i nas (rodziców) i stopniowo nas naśladując. Przenosząc zaobserwowane i zasłyszane wzorce do nowego kontekstu; swojej codzienności.
Często mediuję miedzy córką, a światem. Pokazuję jej różne perspektywy tego, co dzieje się w świecie; dlaczego ludziom jest czasem trudno postępować w sposób pełen zrozumienia i empatii; uwzględniający siebie i innych. Opowiadam o tym, dlaczego czasem my sami, albo inni mogą się „TAK” zachowywać. Co może za tym stać. Z jakich przyczyn możemy reagować tak, a nie inaczej. I razem szukamy różnych możliwości, źródeł i rozwiązań. Gadamy o tym, co w określonych sytuacjach można byłoby zrobić inaczej, aby wesprzeć wszystkich ludzi; wszystkie strony konfliktu.
Kiedy W. była młodsza, to ja więcej o tym wszystkim mówiłam i czasem miałam poczucie, że ona mnie nie słyszy, ale mimo to czułam, że to, co robię i o czym mówię ma sens. Więc nie poddawałam się. Dziś mam w sobie wdzięczność, bo widzę, że TO stało się rzeczywistą częścią jej doświadczenia i bardzo jej pomaga. Mnie natomiast porusza…
A kiedy słyszę że empatyczne podejście do dziecka, nie nauczy go życia w świecie, to tylko łagodnie się uśmiecham. Bo widzę i czuję, że jest zupełnie inaczej… 🙏
Niech więc idzie w świat, dodaje nam siły i wiary… ❤️
Fot.freepik