Odpuszczenie nie jest dla mnie o tym, że jestem dla siebie dobra i zatrzymuję się, kiedy padam na twarz, bo wtedy wcale nie jest trudno powiedzieć: „stop”, a zatrzymanie się wydarza się często samo. Odpuszczanie jest dla mnie o tym, że mogę to dbanie o siebie i widzenie siebie świadomie dozować.
Mogę nieustannie przypominać sobie o tym, że jestem i jestem ważna i robić dla siebie małe dobre rzeczy. Mogę zauważać, że czegoś potrzebuje i coś mi nie służy. Że coś czuję i to, co czuje oznacza, że jakieś moje potrzeby zostały albo nie zostały zaspokojone. Nie jest to „wymysł” i nie zwariowałam. Czuję, bo jestem człowiekiem. I każdy, kto nim jest, tego doświadcza; każdy coś czuje, tylko nie każdy jest gotowy na to, by to uznać i o tym rozmawiać.
Mogę więc sprawdzać, co u mnie; ile mam zasobów i z jakiego miejsca wychodzę do świata. Miejsca obfitości, czyli poczucia, że mam w sobie dużo ciekawości, empatii, cierpliwości oraz otwartości na słuchanie, towarzyszenie i szukanie rozwiązań. Czy z miejsca braku, w którym mogę siebie zobaczyć; nawet wówczas, kiedy ten brak jest niewielki i mogę odpuścić sobie to, co mocno drenuje mnie z energii, a w rezultacie napełniać się tym, co mi służy. Mogę zrobić coś innego, niż nawykowe brnięcie w stronę dowalania sobie, żeby było więcej i lepiej i sprawdzić, jak to zadziała. Na mnie i innych!
Bo to nie jest o tym, że jak sobie odpuszczam i jestem dla siebie dobra i łagodna, to jestem egoistką i zaniedbuje cały świat, ale o tym, że kiedy jest we mnie więcej czułości i łagodności dla siebie, to wychodzę z miejsca tych jakości do innych. Kiedy zauważam siebie i dbam o to, co daje mi siłę, rodzi się we mnie więcej otwartości i przestrzeni na przyjmowanie i dawanie. Nie z przymusu, ale z wyboru. Nie od święta, ale świętując na co dzień.
I mam szczerze w nosie powszechne przekonania i dawny głos z przeszłości o tym, że jak siedzę i nic nie robię, to coś jest ze mną nie tak. Że jak nie zapieprzam za troje, to jestem nic niewarta, bo im więcej sobie odpuszczam, tym więcej wartości dostrzegam i cudownych rzeczy dzieje się w moim życiu. Nareszcie mogę je mnożyć i dzielić. Pozwalać sobie wzrastać w wewnętrznej sile, którą kiedyś „odebrał mi świat”…