Córka wraca ze szkoły. Rozdrażniona wchodzi do mieszkania, rzuca plecak i kurtkę na podłogę, myje ręce i kładzie się na kanapie.
-Zmęczona? – pytam.
-Tak, bardzo. I wkurzona też.
-Chcesz powiedzieć, dlaczego?
-Nie!
-Ok, może pogadamy później?
-Może.
-W. Kurtka leży na podłodze i plecak jest nierozpakowany – oznajmia wymownie mój mąż.
-Aaaa! Mówiłam, że jestem zmęczona!
-To zajmie chwilę.
-Nie mów do mnie!
-Trochę przeginasz. Mówiłem ci, że…
-Nieee! Jesteś najgorszy! – krzyczy W. i biegnie do swojego pokoju.
Mąż nie odpuszcza i idzie za córką, a ja obserwuję sytuację, choć mam ochotę to zatrzymać, ale nie ingeruję.
-Nie wchodź, idź stąd! – krzyczy moja córka.
-Nie mów tak do mnie.
-Będę mówić, co chcę. Idź, idź! – powtarza W. i zaczyna mocno płakać.
-Masz osiem lat i musisz po sobie sprzątać.
-Córka podbiega do drzwi i je zamyka.
Jeszcze do tego wrócimy – woła mąż i dodaje – Robi, co chce! Jakby nie mogła po sobie od razu sprzątać!
-Trudne to, co? – zauważam.
-Irytujące.
-Mhm. Może chcesz odetchnąć, co? Przejść się? – pytam łagodnie.
-Nikt nie będzie za nią wszystkiego robił. (Mąż dalej mówi i się w tym nakręca).
Słucham przez moment, po czym biorę synka na ręce i idę z nim do pokoju starszej siostry.
-Mogę wejść?
Cisza.
-Nie będę mówić, tylko usiądziemy blisko ciebie z maluchem, ok?
-Ok! – przytakuje W. rzewnym głosem.
Siedzimy przez chwilę w ciszy. Synek bawi się klockami, a córka się powoli uspokaja i do mnie przytula.
-Wkurzyłam się na tatę.
-Słyszałam.
-On mnie denerwuje.
-Mhm. Chcesz spokojnie z nim o tym pogadać?
-Później.
-Ok.
Po chwili mąż wchodzi do pokoju.
-Nie lubię, jak mówisz do mnie ‘idź stąd’ i wyrzucasz mnie z pokoju.
-A ja nie lubię, jak mi coś karzesz, jak nie mam siły.
-Zawieszenie kurtki i rozpakowanie się to minuta.
-Aaaa!
Biorę dwa świadome oddechy i mówię:
-Dobra, stop! Każdy z was chce coś powiedzieć, więc warto się w to wsłuchać. Widzę to tak. Córeczko, ty chciałaś odpocząć, bo czułaś się zmęczona, a tata poprosił cię o kurtkę i plecak. Zdenerwowałaś się, bo byłaś już przebodźcowana i chciałaś chwilę odetchnąć. Czy tak?
-Tak!
-Kuba, ty się wkurzyłeś, bo W. nie uwzględniła twojej prośby, a zależało ci na współpracy i nie spodobało ci się to, że dziecko mówi do ciebie ‘idź sobie’, czy tak?
-Tak.
Natępuje dluższa cisza. Napięcie powoli spada. Robi się spokojniej.
-Nie chcę, żebyś rzucała rzeczy na podłogę. Możesz ogarniać je po powrocie? – mąż prosi córkę.
-Mogę, ale czasem mi się nie chce od razu.
-A zrobisz później?
-Zrobię.
-To zobaczmy jak będzie.
-OK. A ja nie chcę, żebyś tak rządził, że już natychmiast ma być zrobione. To nie jest miłe.
-Ok, postaram się.
-Kochanie, a może jak jesteś zmęczona po szkole, zostawiaj kurtkę wyżej, na szafce, żeby jej tak nie rzucać na podłogę. Co? – podpowiadam.
-Ok. Mogę.
-Dzięki!
-Kuba, a może jak jesteś zmęczony i masz w sobie dużo napięcia, to jednak się zatrzymaj w działaniu i skorzystaj ze spaceru, żeby się w tym wszystkim nie nakręcać, co?
-Ok.
-To ja chcę jeszcze dodać, że nie lubię, kiedy na siebie krzyczycie. Zamiast tego wolę, jak krzyczycie w powietrze. Albo robicie przysiady i wytupujecie złość. Ostatnio zadziałało, nie?
-Nooo! Było zabawnie, bo tata robił zabawner pajacyki – córka zaczyna się śmiać, a my chichramy się razem z nią.
(…)
Po przegadaniu całej sytuacji, mąż wyszedł pobiegać, a ja położyłam się z dziećmi na rozłożonej kanapie, przytuliliśmy się do siebie i włączyliśmy projektor gwiazd. Trochę rozmawialiśmy, trochę się śmialiśmy. Robiliśmy sobie masażyki i drapaliśmy się po plecach…
Kiedy dzieci zasnęły, pogadałam z mężem o tym, że może szukać innych form regulacji, niż wykrzyczenie czegoś, co mu się nie podoba, a rozmowa z dzieckiem o granicach nie ma odbywać się wówczas, kiedy jest ono w stresie, płaczu i napięciu, lecz gdy wróci do normy.
Przypomniałam sobie także o tym, że nasze podejście do dzieci to NIE tylko słowa, ale zdolność do zatrzymania się przy sobie i sprawdzenia, czego się potrzebuje i jak można to sobie dać w takich warunkach, w jakich się znajduje, aby nie wyżywać się na innych, tylko skupić na tym, co w środku. Gdy zauważy i zaspokoi się swoją potrzebę (np. odpoczynku) choćby w minimalnym stopniu, łatwiej jest wrócić do rozmowy z dzieckiem (i dorosłym) z miejsca zrozumienia (że np. jest zmęczone i warto dać mu chwilę na odpoczynek), obustronnego szacunku i otwartości na szukanie rozwiązań dobrych dla wszystkich. Bez tego nakręca się spiralę przykrych emocji i zdarzeń, a to nikogo nie wspiera…
Zostawiam Wam tę historię ku zatrzymaniu się, refleksji, ukojeniu i inspiracji.
Niech się rozgości i zapadnie w pamięć… Może się jeszcze przyda…(?)