To, co mówimy do naszych dzieci, kiedy doświadczają trudnych emocji, ma ogromny wpływ na ich sposób patrzenia na siebie i myślenia o sobie. Na ich poczucie bezpieczeństwa i poczucie własnej wartości, od których zależy, czy i w jaki sposób dzieci poradzą sobie w różnych życiowych sytuacjach.
Jeśli chcielibyśmy, aby dobrze rozumiały siebie, swoje emocje i potrzeby, potrafiły o nie dbać i umiejętnie je wyrażać, radzić sobie ze stresem i budować konstruktywne relacje z innymi, możemy świadomie wspierać je w tym, co przeżywają.
Wiemy, że dawne komunikaty, takie jak: „przestań się mazać”, „chłopaki nie płaczą”, „uspokój się”, „jak ty się zachowujesz”, „ale z ciebie beksa” nie pomagają dzieciom zdrowo się rozwijać. Zaburzają prawidłowe funkcjonowanie ich mózgu oraz rozwój w wielu obszarach (m.in. emocjonalnym, poznawczym, społecznym). Niszczą wzajemne zaufanie i naszą relację z dziećmi. Niekorzystnie wpływają na motywację wewnętrzną i podejmowanie przez dzieci różnych wyzwań.
Ponieważ przez dużą część życia uczono nas, a raczej naturalnie chłonęliśmy podobne wypowiedzi w relacjach z dorosłymi, dziś niełatwo jest nam się od nich uwolnić. Dlatego w stresie najczęściej po nie sięgamy. Możemy jednak ćwiczyć nowe podejście i komunikaty, zbliżające nas do bliskiego kontaktu z dziećmi i ze sobą. Wspierające nas w doświadczaniu i uczeniu się siebie. Niosące zrozumienie i akceptację…
Możemy modyfikować te komunikaty i dostosowywać je do swojego języka. Możemy budować nowe i posługiwać się nimi w taki sposób, który służy nam wszystkim.
Z wyrozumiałością i łagodnością dla siebie na te chwile i okoliczności, w których zabraknie nam zasobów i cierpliwości…
Niech moc życzliwości i empatii nas nie opuszcza i jak najczęściej powraca do nas i naszych dzieci.