Zamiast zawstydzających komunikatów, które odbierają naszym dzieciom chęć do relacji, działania i uczenia się, zawsze proponuję dorosłym bycie blisko swoich pociech i towarzyszenie im w różnych sytuacjach.
Zauważanie i nazywanie tego, co się dzieje z dziećmi, co czują i czego potrzebują. Uznawanie ich przeżyć i wspieranie ich, kiedy coś je przerasta.
Aby mogło się to powieść, warto ćwiczyć zmienę sposobu myślenia o dzieciach i ich postrzegania, a także komunikację, która wypełnia nas i dzieci mocą i empatią.
Oto wpis, który może Wam w tym pomóc. Niech Was zatrzymuje i inspiruje.