Przygotowuję w kuchni śniadaniówkę dla córki na zajęcia i słyszę jej rozmowę z młodszym bratem:
-Przepraszam że na ciebie krzyknęłam, nie wystarczyło mi cierpliwości, ale zabrałeś mi rysik z ręki, a ja bardzo tego nie lubię. Chciałabym dobrze się bawić, a jak mi wyrywasz, to ja już się dobrze nie bawię. Rozumiesz? – zapytała czule.
-Tak. – odpowiedział maluch.
I się przytulili. 🥰
A ja poczułam wdzięczność za nich i siebie. Za to, że przez wiele lat nie poddałam się głosom płynącym z zewnątrz, mówiących o tym, że tracę czas, bo moje podejście nigdy się nie „sprawdzi”. Że dziecko jest za małe i zupełnie mnie nie rozumie, kiedy z nim gadam o emocjach, więc niepotrzebnie to robię. Niepotrzebnie także przepraszam swoją córkę za popełnione przez siebie błędy, bo w ten sposób nie nauczę jej szacunku do innych.
Tymczasem właśnie w TEN sposób uczę swoje dzieci, aby widziały siebie i innych. Potrafiły uznać swoje i czyjeś emocje. Dostrzec potrzeby. Przeprosić za naruszenie granic i powrócić do bliskiego kontaktu ze sobą i z innymi!
Właśnie w TEN sposób pokazuje dzieciom kawałek prawdziwego autentycznego życia.
Niech ta krótka historia przypomina Wam o Tym, że empatyczne podejście do dziecka ma sens. Niech niesie nadzieję i wsparcie.🤲