Byłam wczoraj w jednym z warszawskich przedszkoli, z którymi współpracuję. Tym razem „obserwowałam” pięcioletniego chłopca, którego określa się mianem „trudnego”, „nadpobudliwego”, „przeszkadzającego”, „niepotrafiącego się skupić”. Towarzyszyłam mu przez kilka godzin pobytu w placówce.
Zobaczyłam serdeczne, energiczne, ciekawe świata, pomysłowe, otwarte, poszukujące różnych bodźców (szczególnie ruchowych) dziecko.
W pewnym momencie, w trakcie przerwy między zajęciami plastycznymi a posiłkiem, chłopiec podchodzi do mnie i pyta, jak mam na imię.
– Cześć, jestem Magda. A ty?
– Kamil.
– Widzę, że świetnie się bawisz. Zrobiłeś duży samolot i leciałeś nim wprost do nieba.
– No, samoloty są fajne.
– Słyszę, że lubisz samoloty.
– No. Bardzo. I lubię też oglądać bajki i jeść słodycze. Jestem uzależniony od bajek i słodyczy i nie potrafię się skupić.
(Tu włączyła mi się na chwilę czerwona lampka; wzięłam oddech i wróciłam do rozmowy).
– Słyszę, że lubisz bajki i słodycze. I lubisz być w ruchu.
– No. Lubię. I wszyscy mówią, że jestem uzależniony. Uzależnioooony. Uzależnioooony – powtarza kilka razy i biegnie do grupy.
***
Chciałabym serdecznie uwrażliwić wszystkich dorosłych.
Dzieci utożsamiają się z tym, co do nich mówimy, i przyjmują to jako prawdziwe i słuszne informacje o sobie.
Te tak zwane łatki, które (czasem nawet nieumyślnie) zdarza się nam im przypinać, pozostają z nimi na długo. Może nawet na zawsze. Działają trochę jak samospełniająca się przepowiednia.
To trudne dla dzieci, bo stają się kimś innym, niż w istocie są. Kimś, kogo widzą w nich dorośli.
Dopóki dzieci nie zostaną zaakceptowane i przyjęte takie, jakimi są, dopóki nie przyjrzymy się przyczynie ich podążania za różnymi rzeczami (w tym przypadku za słodyczami, bajkami, szukaniem ruchowych bodźców), dopóty trudno im będzie wzrastać w zdrowiu i poczuciu własnej wartości. W pewności, że są w porządku takie, jakie są.
Myślę, że większość z nas, dorosłych, doskonale wie, jak ważna w życiu jest wiara w siebie i we własne możliwości… Akceptacja siebie i życie w zgodzie ze sobą… I jak trudno jest funkcjonować, kiedy się ich w sobie, z różnych powodów, nie znajduje.
Dlatego udostępnijcie, proszę, ten krótki wpis, jeśli zgadzacie się z jego przesłaniem i jest Wam ono bliskie. Może dotrze do miejsc, w których pracuje się z dziećmi i towarzyszy się im na co dzień. I pomoże wesprzeć choćby kilkoro z nich… <3
#niechżyjąwzgodziezesobą #izaufaniudosiebie #niechmająbliskierelacje #ichbrakjestdlanichtrudny #ibardzokrzywdzący
fot.pexels.com