Tuż przed wyjściem do parku.
– Ja chcę to! – woła synek i wyciąga z szafy płaszcz ze skrzydłami anioła, należący wcześniej do jego starszej siostry.
– Ale już jesteś ubrany i wychodzimy – przypomina córka.
– Ale ja chcę! – powtarza maluch, po czym z impetem sięga po płaszcz i zwraca się do mnie z prośbą o pomoc.
Zmieniamy kurtkę. W tym samym czasie córka rzuca:
– Nie zgadzam się! To mój płaszcz.
– Tak, kochanie. Płaszcz był twój jak byłaś tak mała, jak twój brat. Pamiętasz?
– Tak!
– Kilka dni temu podarowałaś go maluchowi.
– No i co! Zdejmij go, zdejmij! – krzyczy córka i zaczyna odpinać kolejne guziki.
– Nieee! – woła synek i zaczyna płakać.
Zatrzymuje ręce córki i proszę, aby wykrzyczała swoją złość, ale nie dotykała malucha, bo on tego nie chce.
– Aaaaa! Nie znoszę was! Nigdzie nie idę! – woła córka i zamyka się w swoim pokoju. Maluch płacze.
Ja jestem już spocona. Do głowy przychodzą mi mało wspierające myśli, typu: “Ma tego dość!”, “Zawsze musi coś zepsuć!”, “Co za dziecko, rany!”. Po chwili łapię te myśli i zastępuję je monologiem: “Jest jej z czymś trudno”, “Nie radzi sobie z czymś”, “Ona nie chce źle”. Rozbieram się i spokojnie oddycham. Wdech, wydech, wdech…
Przytulam synka i idę do pokoju córki. Pozwala nam wejść, ale nie chce rozmawiać. Towarzyszymy jej.
Po kilku chwilach zaczynam rozmowę:
– Z czymś ci trudno, co?
– Tak!
– Chcesz się podzielić?
– Nie wiem.
– Zastanów się spokojnie. Zaczekam.
Córka przytula się do mnie i mówi:
– Bo ja się boję?
– Ach, boisz się… Czego kochanie?
– Że chłopacy znów się będą śmiać z Olinka.
– A z czego dokładnie?
– Że wygląda głupio, jak dziewczynka.
– O, rany! Już kiedyś tak było i się przestraszyłaś, że to się znów stanie?
Yhy – odpowiada córka i przytula się do brata – szkoda mi to było. Dopowiada.
Przytulamy się. W międzyczasie rozmawiamy o emocjach malucha. Także o tym, jak nasze przykre działania oddziałują na innych i jak wyrażać złość, aby nie naruszać czyichś granic.
***
Ta historia znów mi pokazała, że pod spodem “agresywnego” zachowania dziecka kryje się wiele różnych emocji (w tym lęk), trudności, trosk i niezaspokojonych potrzeb. I mimo że wydaje nam się, że dzieci się nonsensownie zaczepiają i robią sobie na złość, okazuje się, że wcale tak nie jest!
Wszelkie postawy dzieci (dorosłych także) są wynikiem tego, co dzieje się w ich wnętrzu i tego, o co chcą zadbać najlepiej, jak potrafią.
Dzieci NIE SĄ dojrzałymi dorosłymi i nie potrafią wprost wyrazić tego, z jakiego powodu podejmują pewne korki.
Idealnie byłoby usłyszeć: “Braciszku, nie zakładaj na siebie tej kurtki, bo znów się będą z ciebie śmiali, a ty się zawstydzisz i poczujesz się bardzo źle. Mi będzie ciebie żal, ale nie będę umiała się obronić, bo sama jestem jeszcze mała”.
O ile prostsze byłoby życie, gdyby dzieci umiały się tak wyrażać, prawda? Tymczasem ich mózg w obszarach odpowiedzialnych za szeroko pojętą dojrzałość emocjonalną i językową, rozwija się przez wiele lat, aż do 24 roku życia.
Dopóki to nie nastąpi, możemy wciąż i na nowo przypominać sobie o ty, że zachowanie dzieci NIE ma nic wspólnego z działaniem przeciwko innym, ALE ku” sobie i/lub drugiemu człowiekowi!
Niech ten post Wam o tym przypomina. Wniesie trochę ulgi i lekkości do Waszego rodzicielskiego życia.