…pamiętaj, że niezależnie od rodzaju placówki, na którą się zdecydujesz, istnieją dwa fundamentalne pierwiastki – na które zgodnie z postulatami bliskościowych psychologów, terapeutów i naukowców – warto zwrócić uwagę i za którymi warto podążać na każdym etapie swoich działań…
Czym kierujemy się przy wyborze placówki?
Gdy moi znajomi i bliscy rozważają posłanie swojego dziecka do szkoły czy przedszkola alternatywnego (w tym również demokratycznego), zazwyczaj najpierw starają się zasięgnąć możliwie jak najwięcej opinii i uzyskać jak najwięcej rzetelnych informacji na temat funkcjonowania tych placówek oraz wartości, jakimi kierują się one na co dzień. Rodzice precyzyjnie sprawdzają, co konkretne miejsca oferują ich dzieciom, jakie dają im możliwości rozwoju i na co kładą największy nacisk. Weryfikują dane na temat organizacji wypatrzonego miejsca, panujących w nim zasad oraz rodzajów zajęć dydaktycznych. Podpytują na forach internetowych, oglądają sale, kolorowe strony internetowe i … wyciągają ostateczne wnioski.
Niestety często informacje, które uzyskują w Internecie/na Facebooku czy od swoich znajomych, posyłających dzieci do tej samej lub podobnej placówki, nie okazują się być szczególnie pomocne. Dlaczego? Ponieważ nie da się ich w pełni poczuć i dopasować do siebie – każde dziecko i każda rodzina mają zupełnie inne potrzeby, preferencje i różne systemy wartości.
“Wciąż panuje błędne przekonanie, że powinien istnieć tylko jeden rodzaj szkoły. Uważam, że każde społeczeństwo potrzebuje sześciu czy ośmiu różnych rodzajów. Są, na przykład, dzieci, które w ogóle nie pasują do szkoły demokratycznej. Są też takie, dla których traumą okaże się szkoła Montessori. Dlatego porzućmy marzenie o jednej szkole dobrej dla wszystkich. Tworząc coś nowego, trzeba uważać, żeby nie popaść w tradycyjny schemat myślowy i nie uwierzyć, że wiemy, jak wygląda doskonała szkoła. Bo jeśli okaże się, że jakiś uczeń do niej nie pasuje, to będzie traktowany jak nienormalny.” – jak pisze w swojej książce pt.: “Kryzys szkoły” słynny duński pedagog i terapeuta – Jesper Juul.
Pierwiastek nr 1 – relacje
Na co należy zwrócić szczególną uwagę?
I jak rozumieć ideę „demokratyzacji” szkół?
“Demokracja w szkole może być dobra, jeśli traktujemy ją jako odejście od dyktatorskich metod z przeszłości. Ale nie jest lekarstwem na wszystko, ponieważ można mieć świetne podejście demokratyczne, ale nadal nie posiadać kompetencji w budowaniu relacji z uczniami i rodzicami. Demokracja to przede wszystkim pewna idea polityczna, która pokazuje, jak społeczeństwo dzieli się władzą i pieniędzmi. I jeśli ktoś chce dzielić się władzą w szkole z uczniami, to świetnie, jestem za. Tylko że musi stworzyć odpowiedni fundament, żeby taka demokracja była zdolna do funkcjonowania.
W Danii w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych bardzo świadomie pracowano nad tym, żeby szkoły stały się bardziej demokratyczne – i z niezłym skutkiem. Ale później zrozumiano, że sama demokratyzacja nie wystarczy, jeśli nie rozwiną się nowe kompetencje funkcjonowania w tych relacjach. Nie wystarczy powiedzieć: „W następnym tygodniu chcemy wykonać pewien projekt. Jakie jest wasze zdanie?” Owszem, ten proces demokratycznego podejmowania decyzji, który zresztą wiąże się ze swoistymi konfliktami, jest czymś bardzo wartościowym.
I naturalnie, dzieci mogą rozstrzygać, czy chcą się zajmować jakimś projektem, czy nie – ale nie mogą ponosić odpowiedzialności za całą dynamikę pracy w szkole. Ta odpowiedzialność nadal w całości należy do pedagoga czy opiekuna i jego umiejętności przywódczych.” – podkreśla Juul.
Niezależnie od tego, w jak bardzo wolnościowym nurcie będzie rozwijać się dana placówka, jej fundamentem mają stać się wartościowe relacje z uczniami, rodzicami i nauczycielami. Bez nich, żadna – z założenia, nawet najbardziej otwarta szkoła – po prostu nie będzie w stanie efektywnie funkcjonować. Niejednokrotnie słyszy się, że zwykłe przedszkole tradycyjne skupia pedagogów o wielkich sercach, dla których nie ma absolutnie nic cenniejszego od zrozumienia w relacji, od miłości do dzieci i akceptacji ich takimi, jakie są. I rzeczywiście, bez względu na to, czy szkoła lansuje się jako “montessoriańska”, czy „waldorfska” – to właśnie dorośli, którzy ją współtworzą – są najcenniejszą składową jej struktury i ducha (w ogóle). To właśnie ci ludzie tworzą organizacje, to oni budują przestrzeń, w której młodzi ludzie mogą się rozwijać, albo nie…
Pierwiastek numer 2 – zaufanie
Czyli co jest jeszcze ważne?
W Polsce powstaje aktualnie coraz więcej placówek, dających dziecku przestrzeń do rozwoju zgodnego z prawami natury – swobodnej zabawy i eksplorowania świata, popełniania błędów, analizowania, wnioskowania, eksperymentowania czy nauki przez działanie. Warto jednak każdorazowo poświęcić jak najwięcej uwagi danemu miejscu, by być w pełni świadomym, na co się decydujemy i co stoi za promowaną nazwą. Przedszkole czy szkoła mogą mieć piękne założenia i budzić wspaniałe nadzieje, ale kiedy jest się w środku, od razu czuć, czy wszystko jest z nimi na pewno do końca „tak” i czy wszystko działa prawidłowo. Rodzic doskonale wyczuwa pewne niuanse, odwiedzając szkołę i przedszkole swojego dziecka i jeśli tylko zaufa swojej intuicji oraz uważnie przyjrzy się własnym odczuciom, szybko przekona się, czy wybór, którego dokonał bądź właśnie dokonuje jest właściwy…
To, co – obok dbania o empatyczne, otwarte i szczere relacje nauczycieli z dziećmi i rodzicami, jest absolutnie bezcenne to – zaufanie dorosłych do dziecka i wiara w jego kompetencje. Stereotypowe przekonanie, że przede wszystkim dobre stopnie i świetne wyniki z testów i egzaminów pozwolą młodym ludziom osiągnąć tzw. życiowy “sukces” jest błędne. “Jeśli jednak spytać ludzi, którym to się udało – biznesmenów, artystów czy piłkarzy – to okaże się, że wprawdzie praca i sukces dają im sporo radości, ale tak naprawdę nie są sensem ich życia.
Ciągle rozmawiamy z naszymi dziećmi tak, jakby żyły na początku ery przemysłowej. Mówimy, że jeśli chcą być szczęśliwe, muszą dobrze funkcjonować. “Wstajesz rano, jesz dobre śniadanie, żeby mieć energię do nauki, potem idziesz do szkoły, ładnie się uczysz, wracasz do domu, odrabiasz pracę domową, a potem kładziesz się spać o odpowiedniej porze. I jeśli to wszystko zrobisz, to jesteś szczęśliwy”. Każdy wie, że takie życie nie jest szczęśliwe, więc jak najszybciej powinniśmy przestać kłamać im prosto w twarz.” – apeluje Jesper Juul.
I ja, z całego serca przyłączam się do tej (nieco kontrowersyjnie wyrażonej) prośby…
Z ciepłymi pozdrowieniami
Magda