Czym jest empatia?
Słowo “empatia” pochodzi od greckiego “empatheia”, co dosłownie oznacza “cierpienie”. Empatia polega na utożsamianiu się z innymi osobami i trafnym rozpoznawaniu ich uczuć i potrzeb. To swoista zdolność rozumienia innych ludzi i ich emocji oraz umiejętność dostrajania się do nich. Marshall B. Rosenberg mówi o niej jako o “pełnym szacunku rozumieniu cudzych doświadczeń” [1. por. Drabik, B.: Językowe rytuały tworzenia więzi interpersonalnej, WUJ, Kraków 2010.]
Empatia nie jest tożsama z współczuciem (współodczuwaniem) – jak zwykliśmy sądzić. Kiedy komuś współczujemy, wykazujemy swój stosunek do tego, co ten ktoś przeżywa, i w rezultacie zaczynamy przekierowywać swoją uwagę na to, co my czujemy, a nie na to, czego doświadcza właśnie cierpiąca osoba. W chwili, w której okazujemy empatię – jesteśmy przy kimś i przy JEGO uczuciach. Nie skupiamy się wówczas na sobie, nie oceniamy, nie dajemy wskazówek ani nie dodajemy otuchy słowami w stylu: “Wiem, co czujesz. Mnie też do zabolało” albo “Byłem ostatnio w podobnej sytuacji. Jestem zły, że tak się stało”. Po prostu szczerze i autentycznie jesteśmy całym sobą z drugim człowiekiem i w pełni z nim rezonujemy. Parafrazujemy też to, co on do nas mówi, np.: A: “Czy ty sobie wyobrażasz, jak ja się poczułam, kiedy mi o tym powiedział? To nie może być prawdą. Mam wrażenie, że to jakiś sen”.
B: “ To jest po prostu niewiarygodne. Naprawdę nie mogę w to uwierzyć….”.
Czy empatia jest nam do czegoś potrzebna?
Zwykle empatyczny człowiek kojarzy się z delikatną i wrażliwą na krzywdę ludzką istotą, a samo jego podejście do innych interpretowane jest jako przejaw nadmiernej uczuciowości albo nawet słabości. Nic bardziej mylnego – od prawdziwej chęci wsparcia i zdolności rozumienia kogoś oraz obdarzania go swoją pełną obecności uwagą zależy powodzenie w kontaktach międzyludzkich zarówno na polu prywatnym, jak i zawodowym.
Empatia w związku partnerskim
Najłatwiej dostrzec to w zakresie budowania relacji w związkach. Każda kobieta (bo to one zwykle skarżą się na brak empatii partnera 😉 ) chce być rozumiana przez swojego mężczyznę i chciałaby mieć w nim oparcie. Pragnie być przez niego szczerze wysłuchana i móc zawsze na niego liczyć. Kiedy w związku zaczyna brakować empatii, zaczyna brakować też efektywnej komunikacji, a bez niej trudno budować szczęśliwą i trwałą relację.
Istnieją nawet bardzo ciekawe wyniki badań, w których analizowano zależność między empatią a trwałością związku i satysfakcją z niego. Na potrzeby eksperymentu przebadano 156 heteroseksualnych par w różnym wieku, o różnym stażu i statusie społecznym. Dokonano bardzo szczegółowego przeglądu nagrań, podczas których badani opisywali konkretne zdarzenia oraz najbardziej smutne lub frustrujące reakcje swojego partnera czy partnerki na emocje drugiej osoby. Po przedstawieniu treści nagrań partnerom wszyscy uczestnicy wypełnili kwestionariusze (dotyczące każdego fragmentu nagrania) na temat swoich uczuć, postrzeganiu uczuć partnera oraz wysiłku włożonego podczas dyskusji w zrozumienie drugiej strony.
Ostatecznie dowiedziono, że zdolność utożsamiania się z emocjami partnera ma nie tylko niewielkie, ale fundamentalne znaczenie w zakresie budowania dobrej relacji, ogólnego zadowolenia ze związku, poczucia spełniania się w nim i szczęśliwego życia. Związki bez ducha empatii okazywały się być bardziej konfliktowe, kruche i ogólnie mniej zadowalające. [2. por. Cohen, S., Schulz, M. S., Weiss, E., Waldinger, R. J. Eye of the Beholder: The Individual and Dyadic Contributions of Empathic Accuracy and Perceived Empathic Effort to Relationship Satisfaction. Journal of Family Psychology, 2012]
Empatia w relacjach koleżeńskich
Dzieci wychowywane w nieczułej atmosferze, pozbawionej wrażliwości na emocje, mogą mieć trudności w nawiązywaniu przyjaźni i relacji z innymi dziećmi (i z dorosłymi w przyszłości) w przedszkolu, w szkole i poza nią. Brak zdolności rozumienia potrzeb, zachowań i uczuć kolegów nie ma dobroczynnego wpływu na rozwój i funkcjonowanie dziecka w społeczności.
Badacze i psychologowie wskazują kilka znaczących problemów, z którymi mierzą się dzieci dorastające w domu bez życzliwej i empatycznej komunikacji:
- Bardzo często przerywają rozmówcy, bywają nerwowe podczas konwersacji, reagują zbyt szybko lub zbyt wolno na to, co powie druga osoba.
- Nie potrafią słuchać drugiego dziecka i odczytywać sygnałów społecznych wypływających od niego.
- Nie potrafią trafnie odczytywać emocjonalnych i mentalnych stanów kolegi. Nie zdają sobie sprawy np. z tego, że drugie dziecko jest złe, smutne albo podekscytowane. Dziecko, które nie jest właściwie rozumiane przez kolegę, zakłopotane odchodzi najczęściej do innego dziecka.
- Nie posługują się prawidłowo mową ciała i wykorzystaniem przestrzeni – inne dzieci mogą czuć, że ich granice są nieustannie naruszane, bo dziecko podchodzi np. za blisko. Zbyt mocno naciska na kontakt fizyczny etc.
- Gdy takie dzieci dorastają, często nie potrafią nawiązywać przyjaźni i trudno jest im zrozumieć, dlaczego tak się dzieje, dlaczego nie dogadują się z innymi. Brak akceptacji i przynależności do grupy rówieśniczej nie najlepiej wpływa na ich dalszy rozwój i zdrowie psychiczne.
- Niekiedy miewają poważne zaburzenia osobowości, stany lękowe i depresyjne. [3. Sunderland M., Mądrzy rodzice. Zadbaj o prawidłowy rozwój emocjonalny swojego dziecka, Warszawa 2012]
Przyczyna słabych i nietrwałych relacji z innymi leży w kwestii braku umiejętności okazywania zrozumienia wobec sygnałów płynących z mowy ciała drugiej osoby oraz nieprawidłowego reagowanie na te sygnały. Empatia to również uważność na gestykulację, mimikę i ruchy drugiego człowieka (mówiące o jego granicach, potrzebach i pragnieniach).
Empatia w biznesie
Wyobraźcie sobie psychologa, który nie potrafi pochylić się nad problemami i uczuciami swojego pacjenta, albo przedsiębiorcę, który nie potrafi zrozumieć położenia swojego klienta i z kamienną twarzą odpowiada na rodzące się w nim wątpliwości w zakresie kwestii poruszanej podczas ważnego spotkania biznesowego. Takie podejście jest z góry skazane na niepowodzenie. Klient czy kontrahent, który poczuł się niezrozumiany, zwyczajnie nie będzie chciał kontynuować rozmów i nawiązać dalszej współpracy.
Podobnie pracownikom trudno jest entuzjastycznie podchodzić do swojej pracy i obowiązków, kiedy ich relacja z przełożonymi nie jest nacechowana empatią. Pracodawcy wciąż często nie rozumieją tego faktu, sądząc, że tylko stare żelazne metody dyscyplinowania przyniosą oczekiwane efekty – odpowiednio zmotywują zatrudnionych do pracy i w rezultacie przyczynią się do spektakularnego rozwoju biznesu. Ale – jak się za chwilę przekonacie – “sukces w biznesie” tkwi przede wszystkim w sprzyjającej atmosferze oraz w dojrzałej, pełnej szacunku i zrozumienia komunikacji – w EMPATII.
To właśnie ta niepozorna cecha czyni przedsiębiorstwa najsilniejszymi i najbardziej dochodowymi. Microsoft, Facebook, Tesla Motors, Alphabet (Google) czy Procter&Gamble przodują w rankingach empatii. Według zestawienia (Lady Geek 2015 Global Empathy Index) z 2015 roku, w którym ujęto aż 160 firm z całego świata, to właśnie wspomniana WIELKA PIĄTKA zarabia o 50% więcej niż dziesięć najniżej ocenianych przedsiębiorstw.
W jaki sposób mierzy się poziom tej empatii? Analizując setki tysięcy danych czerpanych z anonimowych ankiet (wypełnianych przez pracowników i prezesów badanych firm), z dokumentów wewnętrznych, analiz i sprawozdań finansowych oraz około pół miliona wskaźników i interakcji w social media. Sprawdza się dosłownie wszystko – od sposobu komunikowania się z podwładnymi, rozpatrywania skarg, rozumienia problemów osobistych i potrzeb, po dokładną analizę wpływu tych i innych czynników na motywację, chęć nawiązywania współpracy, efektywność działań i przyrosty finansowe.
W empatii siła! Otwarte na ludzi, świeże i rzeczywiście innowacyjne firmy, osiągają cele szybko i efektywnie… Empatia jest więc bez wątpienia dźwignią biznesu.
Niestety stereotypowe przekonania i wyniesione z czasów własnego dzieciństwa wartości nie opuszczają umysłów wielu przedsiębiorców… A szkoda, bo gdyby uwierzyli w moc szczerego zainteresowania i zrozumienia drugiego człowieka, mogliby zajść (jak widać na przykładzie tej Wielkiej Piątki) wyżej, niż przejmując jedynie rolę “poganiaczy osłów”.
O takim podejściu – które dotyczy również relacji nauczyciel–uczeń – pisze dość wymownie znany niemiecki neurobiolog Gerald Hüther w swojej książce “Kim jesteśmy, a kim moglibyśmy być”:
Przez jakiś czas, przede wszystkim w ubiegłym stuleciu, procedura ta (poganiacza osłów) funkcjonowała dosyć skutecznie. Jej produktem byli ludzie, którzy z ogromną perfekcją i precyzją wykonywali to, czego od nich oczekiwano, do czego ich przyuczono z zastosowaniem metody nagrody i kary. Tacy ludzie byli potrzebni w epoce umaszynowienia, aby optymalizować maszynową produkcję dóbr konsumpcyjnych, uzależnioną wtedy w ogromnym stopniu od działań człowieka. W tym celu ludzi obsługujących maszyny należało tak wytrenować, aby funkcjonowali równie niezawodnie, jak ich maszyny. Tak samo punktualnie, tak samo bezbłędnie, tak samo nieprzerwanie i bezmyślnie. […] Poszukiwano grzecznych odbiorców rozkazów i dzielnych wypełniaczy obowiązków, a tych wychowuje się najbardziej efektywnie właśnie za pośrednictwem tresury. Ogromna wada procedur treserskich i wychowawczych staje się widoczna natychmiast, gdy nagrody przestają być atrakcyjne, albo gdy kary nie są tak dotkliwe i konsekwentne, jak byłoby to konieczne dla osiągnięcia pożądanych rezultatów, względnie kiedy treserzy słabną, a ich numer cyrkowy traci na dawnej atrakcyjności. Wtedy nic się już nie udaje”.
Gaśnie wówczas entuzjazm do pracy oraz motywacja wewnętrzna, ustają też procesy uczenia się i produktywnego działania, a najlepszy pracownik to przecież zmotywowany pracownik.
Reasumując (choć to jeszcze nie koniec wpisu 😉 )
Empatia jest nie tylko niezbędną, ale fundamentalną umiejętnością i składową życia społecznego, znacząco wpływającą na budowanie dobrych relacji zawodowych i prywatnych.
Jest korzyścią (choć brzmi to może nieco kontrowersyjnie) – pozwala zrozumieć siebie i innych, przejąć czyjś punkt widzenia, pojąć i uszanować czyjąś postawę bądź decyzję i uczyć się przy tym dystansu i szacunku do samego siebie.
Pomaga budować trwałe i szczęśliwe relacje w szkole, w pracy i w domu, a od jakości tych relacji zależy jakość całego naszego życia (wiara w siebie i we własne możliwości, siła w pokonywaniu trudności, odwaga w realizacji marzeń, akceptacja siebie i innych, dobre zdrowie, satysfakcjonująca praca, realizacja zawodowych celów i osiągnięcie zamierzonego statusu materialnego).
W jaki sposób odnosi się to do rozwoju dziecka?
(Neurobiologiczne podstawy empatii)
Dość istotnie, ponieważ wszystko zaczyna się w chwili, w której przychodzimy na świat… Duński terapeuta rodzinny, pedagog i twórca humanistycznego podejścia wychowawczego światowej sławy, Jesper Juul, pisze tak:
Kiedy rodzi się dziecko, jest ono w pełni istotą ludzką – a więc istotą społeczną, wrażliwą i empatyczną. Te cechy nie są wyuczone, lecz wrodzone. Jednak aby mogły się rozwijać, dziecko musi przebywać z dorosłymi, którzy respektują i kształtują społeczne, ludzkie zachowania. Stosowanie metody – jakiejkolwiek metody – jest nie tylko niepotrzebne, ale wręcz szkodliwe, ponieważ redukuje pozycję dziecka do roli przedmiotu. Nadszedł czas – zarówno w opinii praktyków, jak i naukowców – by zmienić podejście do dziecka, by od relacji podmiot−przedmiot przejść do relacji podmiot−podmiot”.
Tylko taka forma relacji, pełnej szacunku do dziecka, wrażliwości na jego emocje i otwartości na jego potrzeby (bliskości, czułości, akceptacji i bezwarunkowej miłości) wspomaga rozwój tzw. systemu opieki, zlokalizowanego w ssaczej części mózgu dziecka (więcej na temat budowy mózgu emocjonalnego dziecka przeczytasz tutaj) oraz właściwej pracy pasma tkanki modzelowatej. Struktura ta ma za zadanie efektywne przekazywanie informacji między lewą a prawą półkulą mózgu. Nieprawidłowo funkcjonująca może być m.in. przyczyną braku troskliwości i empatii wobec innych ludzi. Badania wykazują, że osoby odcięte emocjonalnie od cierpienia innych, w większym stopniu przetwarzają doświadczenia w lewej półkuli mózgu (odpowiedzialnej za rozumienie i formułowanie wypowiedzi), ale nie mogą one właściwie skorelować ich z prawą (odpowiedzialną za rejestrowanie bolesnych uczuć, wychwytywanie atmosfery emocjonalnej i reagowanie na nią ciałem). W rezultacie człowiek z dominującą lewą półkulą nie potrafi czule i szczerze wesprzeć cierpiącej osoby. Potrafi on jedynie znaleźć słowa na zracjonalizowanie bolesnych jej uczuć i uzasadnić, dlaczego można zostawić ją bez pomocy i wsparcia, gdy ta doświadcza trudnych emocji.
Jak sprawić, aby moje dziecko było empatyczne dzisiaj i w swojej dorosłości?
Aby dziecko wyrosło na osobę wrażliwą na emocjonalny ból i potrzeby drugiego człowieka, musi najpierw doświadczyć takiej formy reagowania na swoje własne cierpienie i potrzeby w okresie dzieciństwa. I choć na umiejętność pojmowania uczuć innych mają wpływ jeszcze inne czynniki, takie jak uwarunkowania genetyczne i elementy środowiskowe, naukowcy potwierdzają, że decydującą rolę w budowaniu i wzmacnianiu tej zdolności u dzieci odgrywają doświadczenia (w relacji rodzic–dziecko) z wczesnego etapu dzieciństwa.
Odpowiadając na pytanie postawione w tytule – TAK, możemy rozwinąć tę cechę u naszych dzieci. W jaki sposób? Przede wszystkim: wspierając dziecko w radzeniu sobie z jego trudnymi emocjami, będąc wrażliwym na jego cierpienie (niezależnie od tego, jaką przybiera ono formę), zawsze szczerze mu towarzysząc, akceptując je i będąc uważnym na jego potrzeby.
Co to znaczy w praktyce – jak dziecko uczy się empatii?
1. Małe dzieci uczą się najpierw przez obserwację – postawa rodzica jest wzorem do naśladowania dla dziecka. To, w jaki sposób rodzic przeżywa swoje emocje i w jaki sposób wspiera drugiego rodzica w przeżywaniu jego emocji, uczy dziecko, jak może ono reagować na swoje przeżycia i uczucia innych ludzi w podobnych sytuacjach.
2. Ważne jest też właściwe reagowanie na uczucia i zachowania dziecka – na jego płacz, smutek czy frustrację – oraz zdolność wczucia się w jego sytuację, zrozumienia jego trudnych emocji, nazywania ich i pomocy w przeżywaniu ich. (Więcej na ten temat przeczytasz tutaj).
“Płaczesz, przewróciłeś się i boli cię noga” zamiast: “Przestań już płakać, nic się nie stało”.
“Widzę, że jest ci przykro, Zosia nie dała ci swojej zabawki” zamiast: “To tylko zabawka, daj już spokój i weź sobie inną…”.
Kiedy emocje opadną: “Chcesz się przytulić?”, “Chodź do mnie – obejrzę twoje kolano”, “Pogadamy o tym, co się stało?”, “Chodź do mnie i opowiedz mi, jak to się stało…”, “Byłeś bardzo zdenerwowany, widzę, że zachowanie twojego kolegi bardzo cię poruszyło…” etc.
3. Warto zaprosić dziecko do zabawy rozwijającej umiejętność rozpoznawania uczuć innych (np. zamiana ról albo zmiana punktu widzenia). Można nawiązać do określonej sytuacji, której dziecko doświadczyło i która była dla niego trudna, i wymyślić analogiczną scenkę, proponując zamianę ról. Na przykład dziecko staje się panią nauczycielką z przedszkola i stara się pomóc innemu dziecku, które płacze z powodu tęsknoty za rodzicem albo kłótni z innym maluchem.
4. Pomocne jest również wspólne czytanie książek, w których dzieci mogą naturalnie wejść w położenie któregoś z bohaterów. Starsze dzieci można dodatkowo dopytać, jak czułyby się w podobnych sytuacjach – co by zrobiły i jakby zareagowały…
5. Bardzo wartościowe są spokojne rozmowy z maluchami o sytuacjach, których doświadczają, także w roli obserwatorów, np. w szkolnej szatni, na placu zabaw, na spacerze, podczas spotkań w gronie przyjaciół czy rodziny etc. Opowiadanie dziecku w formie “stop-klatki” (bez oceniania i krytykowania) o tym, co właśnie się dzieje, czego może doświadczać dana osoba i jak reagują na jej uczucia inni ludzie – pomaga mu niekiedy dostrzec pewne znamienne wzorce zachowań i postaw i we własny sposób ustosunkować się do nich w przyszłości…
Z empatycznymi pozdrowieniami –
Magda