Ale ja mam zmary🤦🏻♀️😃 Ala nie o tym miało być 😉 Miało być o tym, że kiedy w ciągu dnia robi mi się trudno i moje ciało woła o chwilę relaksu, kładę się na podłodze i … Chciałabym napisać, że leżę w bezruchu, spokoju i ukojeniu 💆🏻♀️ Ale to nieprawda 😂😂😂 Bo w takich chwilach natychmiast dołączają do mnie dzieci. 🤷🏻♀️ 😛
•
Kiedyś strasznie mnie to rozbijało, pociągało za sobą lawinę krytycznych myśli: „No nie! Mam tego dość!”, „Tylko nie to”, „Chyba już nigdy od niej nie odpocznę” itd., które wzmagały moją frustrację i poczucie bezradności. 😌
•
Dziś w podobnych sytuacjach włączam nowy wypracowany monolog: „jak sobie pomóc?”, „na co mam teraz wpływ?”, „co mogę zrobić, aby uwzględnić nas obie/nas wszystkich?”. I działam zgodnie z bliską sobie odpowiedzią.💛
•
Nasz sposób myślenia definiuje nasze samopoczucie i relacje z bliskimi ludźmi. Dlatego często obserwuję swoje myśli i to, co ze sobą niosą. Nie wypieram ich, zauważam i sprawdzam, jakie potrzeby za nimi stoją. Czasem są to potrzeby związane z odpoczynkiem, spokojem, byciem zauważoną i uwzględnioną. Czasem zupełnie inne. Kluczowe jest to, że kiedy do nich docieram, szukam strategii, które pozwalają mi zaopiekować się sobą, ale też wspierać moje dzieci.
•
Dziś leżałyśmy tak z córką przez 15 minut robiąc sobie zdjęcia i gadając o zwykłych sprawach. Po kilku chwilach śmiechu, luzu, wygłupów, poczułam się dużo lepiej. Na tyle dobrze, że mogłam swobodnie wrócić do aktywności i działania. Z dobrą energią, będącą wynikiem wyboru jakiego dokonałam; myśli, które usłyszałam.
Niech się niosą, inspirują i dają Wam siłę ❤️❤️❤️