Rozmowa z mężem o dziecku i tym, co można robić, kiedy narusza ono nasze granice.
– Madzia, mam serio obawy, że to nie jest ok.
– O czym mówisz?
– Zobacz, Wika dziś mnie obsypała piaskiem i rzuciła nim w twarz, kiedy jej powiedziałem, że się zbieramy do domu, bo jestem głodny i chciałbym zjeść.
– Słyszę, że cię zdenerwowała.
– No, jasne. I wtedy nagle wybuchła płaczem i zaczęła sypać wokół siebie i krzyczała, że nie chce iść. Ale ja byłem już wkurzony i jej powiedziałem, że nie lubię, kiedy tak robi i że to niemiłe dla mnie, kiedy sypie mnie piaskiem w twarz.
– I co się stało dalej?
– Nic, płakała jeszcze głośniej i więcej sypała. Na chwilę się odwróciłem, wziąłem oddech i podszedłem do niej. Powiedziałem: „widzę, że jesteś zdenerwowana i jest ci trudno, chciałaś zostać dłużej, tak?”
– Zauważyłeś jej uczucia i to, co się z nią działo?
– Tak i po chwili wróciła do równowagi.
– I co było dalej?
– No nic. Powiedziałem, że kiedy sypie na mnie, gdy ja mowię o swoich potrzebach, to jest mi źle i trudno. Ale ona już się zachowywała, jakby miała w nosie cały temat.
– A słuchała Cię?
– Nie wiem sam.
– Skąd wniosek, że mogła mieć w nosie, jak mówisz?
– No wiesz, nie było widać, że ją to angażuje.
– Tak to interpretujesz?
– A to nie jest tak?
– To zależy. Dzieci są bardzo mądre i same wiedzą, że mogły kogoś urazić, czy naruszyć granice. Nie trzeba im tego wbijać do głowy. Wystarczy powiedzieć o swoich odczuciach i zapytać np., co można zrobić inaczej następnym razem.
– Ale spójrz, ona dostała zrozumienie, kiedy było jej trudno, a ja jakby nie mam feedbacku, że ona rozumie.
– Jest ci trudno z tym, że nie jesteś pewien, co w niej pozostało po tej sytuacji, tak?
– Tak. Bo ja chciałbym, żeby się uczyła i rozumiała, że tak się nie robi.
– No właśnie, żeby rozumiała, to najpierw jej mózg musi powrócić do stanu równowagi, a to już zadanie dorosłego. Ona sama tego nie sprawi, bo część mózgu dziecka odpowiedzialna za regulacje emocji wciąż się rozwija. Nie działa tak, jak u nas, dorosłych.
– Czyli nawet jak totalnie naruszy granice i ja się mega zdenerwuję, to najpierw muszę ukoić jej stres?
– Tak, wtedy i ona i jej mózg naturalnie powrócą, nazwijmy to, do siebie. I wtedy dopiero dziecko zaczyna słyszeć i słuchać. Zauważ, że dorośli mają podobnie. Słuchasz mnie, kiedy jesteś wkurzony i potrafisz ze mną wówczas rozmawiać, czy znajdować rozwiązania? Przyjmujesz moją perspektywę? Cokolwiek?
– No nie. Jestem zamknięty na wszystko. Reaguje, ale nie myślę.
– No tak działa mózg.
– Czyli, że trzeba odłożyć dumę na bok i dać zrozumienie dziecku?
– No tak. Chyba, że dziecko narusza czyjeś granice i może sobie lub komuś zrobić krzywdę, wówczas możesz użyć tzw. siły ochronnej, ale o tym next time.
– Czyli najpierw jej emocje i powrót do równowagi. Potem spokojnie pogadanie o tym, co ja czuję, czego potrzebuję i co można inaczej.
– Tak w skrócie.
– Trudne to. Jak ktoś do mnie podchodzi w ten sposób, to trudno to moje zostawić na później.
– Pewnie tak. Ale warto. Choć wszystko jest kwestią wyboru…
Bo, co dzieje się wówczas, kiedy nakrzyczymy na dziecko, które zrobiło coś, co nas zabolało; co nas lub kogoś uraziło?
Spotęgujemy jego trudne emocje. Nie pomożemy nazwać uczuć, które nim targają. Nie nauczymy, jak sobie z nimi radzić w przyszłości, ani nie wesprzemy dziecka w ich regulacji. Co więcej – nie pomożemy dziecku zrozumieć, że naruszanie granic innych, nie jest w porządku. Zareagujemy złością na złość, co w rezultacie stanie się dla dziecka swoistym wzorem do naśladowania teraz i w przyszłości. Czy to nauczy je efektywnej i empatycznej komunikacji? Nawiązywania porozumienia? Dostrzegania potrzeb i uczuć innych ludzi? Szacunku wobec siebie i drugiego człowieka? Wszystko jest zatem kwestią wyboru…
Ja już wybrałam i choć to niekiedy trudne, wiem, że jest wielkim wsparciem dla rozwoju mojego dziecka, naszej więzi i relacji. Dla mnie samej jako mamy i jako człowieka…
#jestemblisko
#wspieram
#uczęmądrze
#chcębyświadomymprzywódcą
❤️❤️❤️