Rozmowa naprawcza taty z córką

– I znów nie dotrzymujesz umowy! – mąż woła zdecydowanym tonem do naszej córki.
– No, ale zostały mi dwie minuty i do razu wyłączam.
– Nie! Zamknij laptopa. Teraz! – mąż podnosi głos.
– Ok, już.
– Teraz!
– No mówię, że już! Zamykam zakładkę, nie musisz krzyczeć.

Córka odkłada laptopa i zaczyna płakać. Mąż zaczyna do niej mówić i tłumaczyć jej swoją perspektywę. Córka krzyczy: “Wyjdź!”, mąż jeszcze bardziej się wkurza. Podchodzę do niego.

– Chcesz wyjść do ogródka i wziąć oddech? – pytam, ale widzę, że gość mnie nie słyszy. Jest nakręcony jak katarynka. Pokazuję mu dłonie ułożone w literę T (czyli time/czas). To taki znak, który wysyłamy sobie, gdy widzimy, że któreś z nas sięga zenitu trudnych emocji i zaczyna coraz bardziej się nakręcać, naruszać czyjąś przestrzeń.

Mąż odchodzi od W. i zamyka się w łazience. Oblewa twarz zimną wodą i głęboko oddycha.

Podchodzę do córki z synkiem na rękach.

– Możemy z tobą pobyć?
– Tak. – odpowiada łkając.
– Zdenerwowałaś się, co?
– Tak, bo tata krzyknął, a mi zostały dwie minuty do końca.
– Zależało ci, żeby obejrzeć, co?
– Tak.
– A tacie, żebyś trzymała się umowy, nie?
– Yhy.
– Rozumiem ciebie i tatę też. Choć kategorycznie nie zgadzam się, abyśmy krzyczeli na innych.

Córka dalej płacze, ale się nieco rozluźnia. Przytula się do mnie i brata. Mąż wychodzi z łazienki i podchodzi do W.

– Przepraszam. Nie chciałem podnieść głosu. Nie wystarczyło mi mocy, żeby spokojnie pogadać. Nie chcę krzyczeć na ciebie i kogokolwiek. (…) To nie było miłe, co?
– Tak! Bardzo. A ja chciałam tylko obejrzeć do końca.
– Wiem, ale nie lubię, jak przeciągasz, bo tak jest prawie zawsze. Skończmy z tym, ok?
– Dobra, sorry, ale czasem mi się zdarzy.
– Ok. Ustalmy konkrety…

I je między sobą ustalili, a ja odetchnęłam z ulgą. Przede wszystkim dlatego, że mąż przeprosił córkę za krzyk i przeprowadził z nią rozmowę naprawczą (kiedyś by to tego nie doszło…). Zapytał, jak się poczuła w tej nieprzyjemnej sytuacji i ją w tym usłyszał. Jasno nazwał też swoje potrzeby i granice w zakresie korzystania z ekranów. Córka usłyszała tatę. Oboje pogadali o tym, co dla nich ważne i otworzyli się na szukanie wspólnych rozwiązań (uwzględniających wszystkich).

I mimo że przykre sytuacje nie zawsze się u nas tak kończą, jestem wdzięczna, że dzieje się tak coraz częściej. 😍