Tego dnia brakowało mi mocy. Spałam może 3 godziny (maluch miał trudną noc), dostałam miesiączki, a w ciągu dnia wydarzyło się kilka wymagających sytuacji. Po 21:00 padałam na łóżku w sypialni i powoli zasypiałam, kiedy nagle do pokoju wpadła moja zapłakana córka.
-Co się stało? – wymamrotałam.
-Tata mnie wkurzył i zasmucił… – odrzekła rozżalonym głosem.
Nie miałam już siły, aby wejść w dłuższą rozmowę. Złapałam W. za rękę i rzuciłam:
-Możesz płakać. Jestem przy tobie.
Córka wtuliła się we mnie i zapłakała jeszcze bardziej. Przez chwilę pomyślałam, że chce pogadać i potrzebuje ode mnie czegoś więcej, ale miałam dość tego dnia i nie chciałam rozmawiać na siłę.
Następnego ranka wstałam z małymi wyrzutami sumienia. Miałam poczucie, że za mało z siebie dałam; że byłam niewystarczająco obecna i wspierająca… Wiedziałam, że nie mogłam zrobić więcej, bo byłam totalnie wykończona, a jednak coś tam w środku mnie uwierało…
Córka wstała w dobrym nastroju. Ubrała się, umyła zęby i zjadła śniadanie.
-Mamo, odwozisz mnie dziś? – zapytała.
-Tak, kochanie.
W drodze do szkoły córka rzuciła do mnie niespodziewane:
-Dziękuję, że mi wczoraj pomogłaś.
-Ale w czym, kochanie? – zapytałam trochę zmieszana.
-No bo było smutno i ty mi pomogłaś w płaczu.
-Oooo! Dzięki, że o tym mówisz… A ci najbardziej pomogło?
-No że ze mną byłaś.
(…)
I te słowa kompletnie rozpuściły moją niepewność i moje wyrzuty sumienia. Przypomniały mi o tym, że dzieci najczęściej nie potrzebują niczego więcej, tylko naszej obecności. Nawet jeśli jesteśmy zmęczeni, zamyśleni, zatroskani, możemy być blisko nich, kiedy przeżywają coś trudnego. Złapać je za rękę albo z uznaniem spojrzeć w ich oczy. Dać im znać, że nie są same i mogą czuć to, co czują; wyrażać siebie i swoje emocje w poczuciu akceptacji i bezpieczeństwa.
Jedno i drugie pozostaje ich tarczą ochronną na całe życie… ❤️
I z tym przekazem Was dziś pozostawiam. Niech Was wspiera i uwalnia od poczucia że musicie więcej i lepiej, bo … wcale nie musicie! Zmęczeni, czy nie; obecni w pełni lub tylko częściowo, możecie po prostu być blisko i przyjmować dzieci ze wszystkim, co czują… To wystarczy!