Często w złości mówimy i robimy rzeczy, których nie wybralibyśmy w innej sytuacji. Dzieje się tak dlatego, że złość jest bardzo silną emocją, a w okresie dzieciństwa i dorastania najczęściej nie nauczono nas, jak się nią (i sobą w niej) opiekować. Zwykle nie mieliśmy okazji, aby swobodnie ją wyrażać, ani bezpiecznej przestrzeni na to, by mogła się przetaczać i wybrzmiewać.
Nieraz pozostawiono nas ze złością samym sobie, kazano przestać płakać i się mazać. Zawstydzano nas, porównując do innych i krytykowano za jakąkolwiek chęć jej uzewnętrznienia.
Również dlatego dziś tak trudno jest nam przyjmować swoją złość i spotykać się ze złością swojego dziecka; mówić o niej i ją nazywać; uczyć się ją regulować.
Dać jej ujście, uznać, że jest ważna, usłyszeć komunikat, który niesie. Zauważyć, że być może w naszym życiu dzieje się coś ważnego i trudnego; coś, co potrzebuje usłyszenia i zatrzymania się; zaopiekowania się sobą i tym, co dla nas ważne; zadbaniu choćby w niewielkim stopniu o swoje potrzeby i w całkiem dużym stopniu o granice.
Kiedy jednak już doświadczamy złości, a przecież w codziennym życiu zdarza się to niemal nieustannie (tak to jest zupełnie naturalne!), warto, abyśmy wiedzieli, że zanim wybuchnie w sposób, którego nie chcemy, możemy dać jej ujście, nazwać ją i poszukać strategii wspierających zatrzymanie się w miejscu, w którym jesteśmy.
Ja z powodzeniem korzystam z tych, które mi służa i chciałam się nimi z Wami dzisiaj podzielić. Możecie ich próbować, zmieniać je i dopasowywać do różnych sytuacji. Możecie tworzyć swoje, zupełnie nowe i sprawdzać, co Wam przyniosą. Najważniejsze, aby Was wspierały, dawały przestrzeń do wyrażania siebie i uczenia się swojej złości. Ćwiczenia i potykania się… Łagodności… Akceptacji, że może się czasem nie udać…
#niechenergiazłościdajesiłę
#dziśizaawsze
❤️❤️❤️