Bardzo długo pracowałam nad swoim poczuciem własnej wartości. Nie wiem, ile zajęło mi to czasu, bo trudno tu mówić o jakimś początku i końcu; to coś, co przenika się z innymi obszarami rozwoju. W każdym razie poświęciłam temu zagadnieniu spory kawałek swojego dorosłego życia. Przeszłam dwie cudowne (acz bardzo trudne) terapie, liczne kursy i warsztaty rozwoju osobistego w Polsce i za granicą. Przeanalizowałam setki badań, przeczytałam sporo książek, wysłuchałam wielu ciekawych wykładów, rozmawiałam z doświadczonymi ludźmi, mentorami i wizjonerami. Dziś śmiało mogę powiedzieć, że moje poczucie własnej wartości jest uzdrowione (choć to stały proces).

W związku z tym chciałam się czymś z Wami podzielić i na coś Was uwrażliwić.

Poczucie własnej wartości nie jest tym samym co samoocena. Te dwa pojęcia są bardzo często ze sobą mylone. I jest to źródłem jednej z największych trudności na drodze do uzdrowienia tego, co ważne. Do osiągnięcia stanu rzeczywistej samoakceptacji, przyjęcia siebie w pełni.

Samoocenę można karmić przez całe życie, pogrążając się jednocześnie w trudnych emocjach, uczuciach i stanach. Można ją żywić różnymi osiągnięciami w obszarze zawodowym i prywatnym, mniejszymi i większymi „sukcesami” na różnych polach. Można ją wzmacniać kreowaniem swojego idealnego wizerunku, perfekcyjnym wyglądem, efektownymi ubraniami… I czuć się wielkim, świetnym, ważnym, wyjątkowym i wartościowym, ale tylko przez chwilę. Kiedy zabraknie słów uznania płynących z zewnątrz, gdy na chwilę skończą się brawa, blask i spektakularne dokonania, odczuwa się pustkę. Poczucie przygaszenia i nonsensu. Szuka się wówczas nowych narzędzi i strategii, które pomogą choć na chwilę wznieść się wyżej, zaspokoić potrzebę akceptacji, wiary w siebie i znów dostrzec swoją wartość.

Ale jak na ironię poczucie własnej wartości ani drgnie! Jak na złość płata coraz to większe figle. Ściąga w dół i obnaża z kolejnych słabości…

Poczucia własnej wartości nie da się bowiem oszukać. Przynajmniej nie na długo. Ono nie ma nic wspólnego z tym, co mówią i myślą o Tobie inni. Z tym, co osiągasz, jak bardzo jesteś w czymś dobry, świetny, ładny; lepszy…

Poczucie własnej wartości to uznanie siebie z całym wachlarzem cech, predyspozycji, upodobań i trudności. To zrozumienie, że jesteś w porządku dokładnie taki, jaki jesteś. Że nosisz w sobie wartość, która jest zupełnie niezależna od zewnętrznych czynników. To powrót do wewnętrznej siły, która sprawia, że stajesz się wolny i wyzwolony. Łagodniejszy wobec siebie i innych. Zdrowszy. Spokojniejszy w miłości i relacjach. Bardziej otwarty na nowe wyzwania. Bez ciągłych obaw o niepowodzenia i o to, jak widzą Cię inni. Bez strachu przed odrzuceniem…

Możesz poczuć tę moc i powracać do źródła. Możesz stopniowo zmieniać przekonania na swój temat, zaznajamiać się ze światem własnych myśli, interpretacji, uczuć, potrzeb i emocji. Nauczyć się wytyczać swoje granice, zatrzymywać się, obserwować, słuchać, odpuszczać, doceniać i uwzględniać… Siebie i innych. I pozostać w głębi realnego kontinuum… ❤️❤️❤️

Fot.unsplash