– Hej, a co u nas tak poważnie? – pytam, wchodząc do domu, po godzinie nieobecności w nim.
Mój mąż przechodzi bez słowa kręcąc głową. Córka zerka na mnie i trochę nerwowo się uśmiecha. Synek śpi na kanapie.
– No dobra. Widzę, że coś jest na rzeczy. Podzielicie się tym, co się stało?
– No bo. W sumie to. Yyyyy.
– Wika spoko. Możesz mówić. Mam poczucie, że czegoś się obawiasz.
– Nie. Tylko tak dziwnie mi.
– Czemu?
– Bo zalałam klawiaturę.
– Mojego kompa?
– Tak.
– Ooooo. Dobra. Czekaj, zaraz wracam! – rzucam…
Ściągam buty i wchodzę do łazienki. Włącza mi się potok myśli i ocen: „znowu coś!”, „no nie, jeszcze tego brakowało”, „ku**a mać”…
Wdech. Wydech. Wdech. Grrrrr – warczę i pomrukuję do siebie. Oblewam dłonie lodowatą wodą. Robię siku. Znowu oddycham. Ale myśli wracają. „Chyba jestem zmęczona. I głodna. To nie pomaga” – szepczę do siebie. Oddycham i znów oblewam się zimną wodą. Ona jakoś zawsze dobrze na mnie działa.
Trochę mi lepiej. Wracam do względnej równowagi, ale wciąż czuję złość. Tłumaczę sobie: „dobra, zobaczymy, jaki jest stan tego kompa; może nie jest tak źle; w sumie to moja odpowiedzialność – zostawiłam szklankę z wodą i cytryną w zasięgu ręki dziecka, przy elektronice; Ok, zdarza się, Magda; szukaj rozwiązań…”.
I wracam do kuchni.
– Wiki, chodź, zobaczymy, czy laptop działa.
– Nie działa. Tata już sprawdzał.
– Nie włącza się?
– Klawiatura nie działa.
– Dobra.
– Co możemy zrobić?
– Mamo, już napisałam.
I w tym momencie moje dziecko totalnie mnie rozwala. Podaje mi kartkę z napisem: „naprawiamy laptop, 250zł, pan będzie jutro, 15.00”.
– Wika, to już załatwione?
– No, tata dał mi numer do pana i napisaliśmy SMS i pan będzie jutro.
– Sama napisała – potwierdza łagodnie mój mąż i podaje mi melisę. (To mnie nawet rozbawia.)
– Przepraszam, mamo.
– Rozumiem, Wika. Spoko. W sumie nie warto zostawiać napojów blisko elektroniki. Mogłam też o tym pomyśleć.
Wika spuszcza głowę.
– Hej, denerwujesz się? Smucisz?
– Trochę, ale pozwalam sobie robić błędy, jak ty.
– O tak! To jest ważne. Dzięki, że przypominasz.
***
Przypominamy o tym również Wam i przesyłamy moc energii. 🍀☀️❤️ Niech wspiera w trudnych momentach i mówi o tym, co ważne. O tym, że każdy się czasem potyka i może sobie to wybaczać. Uwalniać się od poczucia winy; ciężkiego oddechu na ramieniu; przeświadczenia, że coś jest z nim nie tak.
W istocie wszystko jest tak, jak ma być tu i teraz. Z takimi doświadczeniami i zasobami, jakie mamy właśnie w tej chwili. One będą się zmieniać. Czasem będzie ich mniej, czasem więcej i to jest w porządku.
My też jesteśmy w porządku. Wystarczająco dobrzy. Wartościowi. Ważni.
Warto o tym pamiętać. Dla siebie i swoich pociech, bo one – jak widać – uczą się właśnie przez obserwację, odczuwanie i naśladowanie. Nie tylko tego, co robimy i mówimy, ale też tego, co tak naprawdę dzieje się w nas…
Językiem czułości i życzliwości –
obdarzam Was – ja 🤗🦒💓
Fot. Freepik