W naszym myśleniu o Porozumieniu bez Przemocy obecnych jest wiele mitów, których kurczowo się trzymamy, a które oddalają nas od próbowania i uczenia się tego bardzo wartościowego podejścia do komunikowania się z dziećmi i dorosłymi.
Liczne doświadczenia i prowadzone w ostatnich latach badania weryfikują te przekonania i wykazują, że bezprzemocowa komunikacja wpływa na nasze dzieci i relację z nimi zupełnie inaczej, niż często zakładamy.
Czym więc NIE jest empatyczna komunikacja i co na pewno NIE jest zgodne z jej założeniami?
Oto 7 mitów na temat Porozumienia bez Przemocy (PbP):
MIT nr 1: Porozumienia bez Przemocy nie można się nauczyć
Ponieważ ten sposób komunikowania się z dziećmi i dorosłymi jest dla nas nowy, często wydaje nam się, że nie jesteśmy w stanie się go nauczyć i tylko specjaliści mogą swobodnie się nim posługiwać. Tymczasem każdy dorosły może nauczyć się tego języka. Ważne są chęci, przekonanie o wartości procesu nauki, kontakt (również wirtualny) z osobami myślącymi i działającymi podobnie oraz praktyka.
Aby móc rzeczywiście nauczyć się PbP, warto nieustannie je trenować i nie zrażać się tym, że stale powracają stare schematy reagowania i mówienia. Trudno, aby po latach słuchania i używania języka bazującego często na ocenianiu, porównywaniu, moralizowaniu, straszeniu, z dnia na dzień w pełni przestawić się na podejście oparte na zrozumieniu, empatii, poszanowaniu emocji i potrzeb drugiego człowieka.
Nauka PbP to proces, któremu towarzyszą i będą towarzyszyć dawne nawyki. Uwalnianie się od nich trwa i wymaga cierpliwości. Wiąże się przecież z niemal globalną zmianą naszego podejścia do drugiego człowieka, postrzegania jego emocji, potrzeb i zachowań. Warto stopniowo się do tego zbliżać i zaakceptować napotykane czasem trudności.
MIT nr 2: Język Porozumienie bez Przemocy jest sztuczny, nienaturalny
Powiedziałabym raczej, że język PbP oceniamy jako nienaturalny, bo jest nam zupełnie obcy, dopiero go poznajemy i nie jesteśmy do niego przyzwyczajeni. Ale jednocześnie jest on wpisany w naszą naturę.
Empatyczną komunikację bez odrobiny przesady można uznać za biologiczną normę. Przychodzimy na świat z naturalną potrzebą bliskości, czułego towarzyszenia i szeroko pojętej miłości, a język, którym posługujemy się w kontakcie z dziećmi, jest z tymi potrzebami nierozerwalnie związany. Powinien więc przyczyniać się do zauważenia i usłyszenia drugiego człowieka i samego siebie, czyli do zaspokojenia potrzeb swoich i dziecka.
PbP jest zatem nie tyle nienaturalne, co nieznane i nowe. Kiedy stanie się częścią naszej codzienności, spojrzymy na nie z zupełnie innej perspektywy.
Ważne, abyśmy dostosowywali język PbP do własnych potrzeb i językowych preferencji. Nie musimy zawsze używać tych samych złożonych sformułowań, chyba że dobrze się w nich odnajdujemy.
Jeśli zamiast: „Kiedy po raz kolejny rozrzucasz brudne ubrania po mieszkaniu, czuję się zniecierpliwiona, bo chciałabym, aby każdy dbał o porządek w naszym wspólnym domu…” rzucimy swobodne: „Kiedy rozrzucasz skarpetki, wkurzam się, bo chciałabym zachować tu porządek”, to też będzie ok. Ważne, aby to, co mówimy, było dla nas autentyczne.
MIT nr 3: Porozumienie bez Przemocy nie działa
Mówiąc „nie działa”, dorośli mają często na myśli to, że efektów tego podejścia do dziecka i komunikacji z nim nie widać natychmiast. Kiedy oczekujemy od dzieci, że zachowają się w jakiś określony sposób, i spotkamy się z zupełnie inną (nota bene naturalną dla nich) postawą lub reakcją, chcielibyśmy szybką ją zmienić i osiągnąć zamierzony cel. I dlatego nieraz zakładamy, że jeśli nasze „gadanie” nie działa tu i teraz i dziecko nie robi tego, o co je prosimy, to nie ma to sensu.
Tymczasem ma sens, ponieważ to, jak dziś komunikujemy się z dzieckiem, jakich słów używamy w stosunku do niego i jak reagujemy, kiedy zachowuje się w jakiś określony sposób, istotnie wpływa na rozwój mózgu dziecka i kształtuje połączenia, które pomogą mu dziś i w przyszłości m.in.:
- radzić sobie ze stresem, złością i innymi emocjami,
- budować zdrowe poczucie własnej wartości,
- tworzyć trwałe i konstruktywne relacje z ludźmi,
- szybciej się uczyć i sprawnie zapamiętywać ważne informacje,
- podejmować się nowych wyzwań i działań,
- wykazywać się empatią i życzliwością.
MIT nr 4: PbP niczego dzieci nie uczy
Wbrew niektórym opiniom to właśnie porozumiewanie się z dziećmi nastawione na słuchanie, zrozumienie, poszanowanie i jasne komunikowanie swoich granic uczy je podobnego podejścia do siebie i innych dziś i w przyszłości. Pokazuje im, że w relacji z drugim człowiekiem tak samo ważna jest perspektywa każdego. Jego emocje, granice i potrzeby.
Jeśli zatem wydaje nam się, że mówienie dziecku o swoich uczuciach związanych z tym, co ono robi, zauważanie jego emocji, sygnalizowanie tego, co chcemy, a czego nie lubimy, i szukanie wspólnych rozwiązań, jest nonsensowne, to czy w podejściu pozbawionym wymienionych elementów można odnaleźć sens? I czego wówczas uczyłyby się nasze dzieci?
MIT nr 5: PbP nie pomaga dzieciom poradzić sobie w świecie
To twierdzenie wyrosło na gruncie przekonania, że skoro dzieci będą spotykać się w swoim życiu z różnymi ludźmi i stylami komunikowania się, to nasze dzisiejsze podejście pełne empatii i zrozumienia nie będzie dla nich wspierające w trudnych okolicznościach.
Nic bardziej mylnego. Dziecko, które od małego uczy się języka nastawionego na obserwację (siebie i innych), uzewnętrznianie uczuć, nazywanie ich, poszukiwanie strategii, które pomagają zaspokajać różne potrzeby, traktuje to wszystko jako naturalną część swojej rzeczywistości. Staje się przy tym pewniejsze tego, co robi i mówi, potrafi nawiązywać konstruktywne relacje, wytyczać własne granice, odmawiać tego, co mu nie służy, wyrasta bowiem w poczuciu samoświadomości, wewnętrznej siły wynikającej z wiedzy o sobie i innych oraz w zdrowym poczuciu własnej wartości.
MIT nr 6: PbP jest metodą manipulacji dziećmi i dorosłymi
Według Słownika języka polskiego manipulacja to „wykorzystywanie jakichś okoliczności, naginanie lub przeinaczanie faktów w celu udowodnienia swoich racji lub wpływania na cudze poglądy i zachowania”. Osoby, które dobrze znają ideę PbP, wiedzą o tym, że ma ono na celu uczyć nas, jak mówić i słuchać w sposób niewartościujący i nieoceniający, czyli nienaruszający czyichś granic. Założeniem języka PbP jest dostrzeganie perspektywy swojej oraz swojego dziecka (innego rozmówcy) i szukanie bliskich obu stronom sposobów na zadbanie o ważne potrzeby, np. bycia wziętym pod uwagę, uznania, akceptacji, szacunku, wsparcia, zaufania itd.
Kiedy nazywamy swoje uczucia i to, co widzimy, bez krytykowania i oceniania oraz mówimy o tym, czego byśmy chcieli, nie wymuszamy na kimś konkretnych zachowań czy działań, raczej komunikujemy to, co jest dla nas ważne. Nie ma w tym ani odrobiny przemocy, przymusu czy intrygi.
MIT nr 7: PbP rozpieszcza dziecko
Jeśli mówiąc „rozpieszczone”, mamy na myśli dziecko, do którego odnosimy się z szacunkiem, które staje się niezależne, czuje się silne, ważne i wartościowe, to idea Porozumienia bez Przemocy z pewnością mogła mu pomóc takim się stać.
Jeśli natomiast chcielibyśmy, aby nasze dziecko stale dostosowywało się do naszych oczekiwań, było grzeczne, ciche, posłuszne, tłumiło swoje emocje i potrzeby, to empatyczna komunikacja nie pomoże nam tego osiągnąć.
Wybór zawsze należy do nas, warto jednak pamiętać o tym, że słowa, które kierujemy do naszych dzieci, i sposób, w jaki się do nich odnosimy, kształtują dziecięcy obraz świata i karmią dziecko na każdym etapie jego rozwoju. To właśnie od NAS, dorosłych, zależy, czy nasze dziecko będzie akceptowało siebie takim, jakie jest, czy będzie potrafiło budować trwałe i bliskie relacje z innymi ludźmi i spełniać się w różnych obszarach swojego życia…
<3
fot.unsplash