Jako rodzice chcielibyśmy stworzyć swoim dzieciom możliwie najbardziej sprzyjające warunki rozwoju fizycznego, emocjonalnego i intelektualnego. Chcemy, aby dobrze się odżywiały, spędzały dużo czasu na świeżym powietrzu, spotykały się z innymi dziećmi i uczyły się życia w małych społecznościach. Zapisujemy je na korepetycje, dodatkowe zajęcia sportowe i artystyczne. Chcielibyśmy, by potrafiły posługiwać się (najlepiej kilkoma) językami obcymi. Pragniemy ich wszechstronnego rozwoju i nieustannych sukcesów edukacyjnych. Podświadomie chcemy, aby były coraz lepsze i stawały się coraz bardziej uzdolnione.
Co dzieje się w rezultacie naszych działań?
Jeśli dzieci zdrowo się odżywiają i spędzają czas na świeżym powietrzu, zapewne możemy liczyć na wiele pozytywnych efektów. Ale co z pozostałymi oczekiwanymi rezultatami?
Niestety nie zawsze to, co wydaje nam się być korzystne dla rozwoju naszego dziecka, rzeczywiście takie jest. I choć początkowo zdaje się, że wszystko idzie zgodnie z planem – dziecko uczestniczy w różnorodnych zajęciach, chodzi na basen i na balet, gra w tenisa, uczy się angielskiego i francuskiego, bierze udział w dodatkowych lekcjach indywidualnych – to ostatecznie okazuje się, że wpływ tych wszystkich aktywności na nasze dziecko wcale nie jest taki, jak byśmy chcieli.
Myślimy: wszystko jest w porządku, dziecko przecież nie protestuje i dzielnie podąża za naszymi nowymi pomysłami – maszeruje na kolejne zajęcia i rozwija się w nowych dziedzinach…. Ale czy to, co widzimy na zewnątrz, jest zawsze tożsame z tym, co dzieje się w umysłach i w emocjach naszych pociech? W jaki sposób ten współczesny zadaniowy wir oddziałuje na pracę ich mózgu? Co można zrobić, by pomóc im odnaleźć się w rzeczywistości i rozwijać tkwiący w nich potencjał?
Co lubi mózg? Co lubią dzieci?
Oto lista dziesięciu bliskościowo-naukowych czynników, które warto wziąć pod uwagę w codziennym kontakcie i codziennej pracy z dziećmi:
1. Mózg lubi spokojną atmosferę i to w niej najlepiej się rozwija
Jeśli chcemy, aby nasze dzieci naprawdę dobrze się rozwijały i dobrze radziły sobie w przyszłości, warto zapewnić im możliwie najspokojniejsze warunki funkcjonowania już od pierwszych dni życia. Według neurobiologów mózg ludzki jest zaprojektowany w taki sposób, by zawsze dostosować się do środowiska, w jakim się znajdzie. Ta zdolność może działać na korzyść lub niekorzyść dziecka. Jeśli dorasta ono w domu, w którym wszystko dzieje się w pośpiechu i w napięciu, w którym często się na nie krzyczy lub agresywnie się na nie reaguje, będzie naturalnie przystosowywać się do życia (w takim otoczeniu) w taki sposób, że w jego mózgu nastąpią “zmiany w budowie i systemach neurochemicznych, co może prowadzić do hiperczujności, wyższego poziomu agresji, reakcji strachu bądź nasilonych impulsów ataku/obrony […]” – podkreśla znana psycholog i psychoterapeutka Margot Sunderland [1. Sunderland M.: Mądrzy rodzice. Zadbaj o prawidłowy rozwój emocjonalny swojego dziecka, Warszawa, 2014]
Owszem stres jest częścią życia – naszego i naszych pociech, ale mamy też niebagatelny wpływ na to, jak dużo będzie się go pojawiać w życiu dziecka na co dzień. Czynników stresogennych można by wymienić dziesiątki, a nawet setki. Do tych istotnych zaliczamy m.in. brak bliskości (“Niech sobie trochę popłacze, nie zaszkodzi mu”), podnoszenie głosu na dziecko, codzienny pośpiech i pospieszanie dziecka, presja ze strony dorosłych, by lepiej się uczyło, by otrzymywało lepsze stopnie, częste odrzucanie go (bo nie mam czasu, bo muszę posprzątać, bo muszę ugotować), krytykowanie, porównywanie do innych, brak empatii, nieumiejętność wsłuchiwania się jego potrzeby, w to, co mówi, co komunikuje, ignorowanie itp.
Kiedy dziecko się denerwuje, w jego mózgu wydzielają się hormony stresu – adrenalina oraz kortyzol, a zostaje zablokowane wydzielanie hormonów gwarantujących dobre samopoczucie – opioidów i oksytocyny – przez co autonomiczny układ nerwowy nie znajduje się w stanie równowagi. Dziecko odczuwa stan tzw. gotowości i reakcji „uciekaj albo walcz”, jego serce zaczyna bić szybciej, również oddech staje się szybszy, zwiększa się ciśnienie krwi, a mięśnie bardziej się napinają. W literaturze nazywa się to “hormonalnym piekłem”. Kiedy jest ono przeżywane raz na jakiś czas z naturalnych dla dziecka przyczyn, nie jest to tak niekorzystne jak w sytuacji, w której dziecko doświadcza go nieustannie. Wówczas mogą nastąpić trwałe zmiany w mózgu polegające na uruchamianiu systemów alarmowych, które stają się nadmiernie aktywne w późniejszym życiu. Istnieje wiele badań, które potwierdzają, że jakość życia “jest uzależniona od tego, czy w okresie dzieciństwa udało się wykształcić w mózgu skuteczne systemy regulacji stresu” [2. Sunderland M.: Mądrzy rodzice. Zadbaj o prawidłowy rozwój emocjonalny swojego dziecka, Warszawa, 2014, s. 27].
2. Mózg potrzebuje bezwarunkowej miłości, silnej więzi z rodzicem/opiekunem i poczucia bezpieczeństwa
Miłość, ciepło i czułość są dobre na wszystko. 🙂
Dziecko w ciągu pierwszych kilku lat życia z łatwością ulega emocjom, często pojawiają się u niego napady złości, krzyk, tarzanie się po podłodze itd. To naturalne odruchy związane z pracą niższych ośrodków mózgowych. Od tego, jak będziemy reagować na dziecko w trudnych dla niego sytuacjach, zależy rozwój połączeń w jego mózgu, które umożliwią mu radzenie sobie ze złością, stresem, odczuwanie silnej miłości, troskliwość wobec siebie i innych, tworzenie dobrych związków itp. Istotne jest więc to, w jaki sposób traktujemy malucha nie tylko wtedy, kiedy doświadcza radości i entuzjazmu, ale przede wszystkim wtedy, kiedy doświadcza trudniejszych uczuć. Bycie wrażliwym i bezwarunkowo kochającym rodzicem, otwartym na wszystkie emocje dziecka i traktującym te emocje poważnie, daje poczucie bezpieczeństwa i umożliwia powstanie w mózgu malucha efektywnych systemów reagowania na stres i radzenia sobie z nim.
3. Mózg potrzebuje akceptacji
“Akceptuję cię takim, jakim jesteś” – oto, czego potrzebuje dziecko, by dobrze się rozwijać. “Nie chcę, abyś był w czymś lepszy od swoich rówieśników, abyś lepiej się uczył, ładniej rysował, szybciej zaczął jeździć na rowerze, mówił pięcioma językami obcymi, potrafił grać na gitarze, fortepianie i skrzypcach. Akceptuję to, że nie chcesz uczyć się gry w tenisa, bo tego nie czujesz; to, że nie jesteś jeszcze gotowy na naukę jazdy na rowerze; to, że masz dzisiaj słabszy dzień; że się złościsz, że płaczesz i odczuwasz strach. Jesteś sobą, podążasz za swoimi potrzebami i uczuciami. Zgadzam się na to, bo wiem, że tylko to pozwoli ci na zdrowe poczucie własnej wartości, będące podstawą udanego życia. (Więcej informacji na temat istoty poczucia własnej wartości dziecka znajdziecie tutaj).
4. Mózg lubi wypoczynek
Grafiki dzieci są dzisiaj niemalże tak samo wypełnione jak terminarze ich rodziców. Liczba zajęć dodatkowych, jak również obowiązków wynikających ze złożoności naszego systemu edukacyjnego, są istotnie niepokojące. Dzieci nie mają czasu na wypoczynek ani na spokojny sen. Od małego uczą się życia w pośpiechu i trzymania oczu na zapałkach.
Patrząc z perspektywy neuronauki, dzieci są często „biochemicznie rozregulowane”. Kiedy się nie wysypiają i są przemęczone, ich autonomiczny układ nerwowy (czyli układ tzw. pobudzenia organizmu) nie znajduje się w stanie równowagi. Układ ten, zwany też „sympatycznym”, jest nazbyt aktywny, przez co jego towarzysz – układ przywspółczulny, zwany „parasympatycznym”, odpowiedzialny za spokój i koncentrację – zupełnie się dezaktywuje i przestaje skutecznie działać. Dzieci częściej się denerwują, mają mniej cierpliwości, nie potrafią skoncentrować się na tym, co robią, ani racjonalnie reagować na to, co dzieje się wokół nich.
Pozwólmy młodym ludziom na to, by możliwie często się wysypiali i odpoczywali, kiedy czują się zmęczeni. Zamiast oferować im dodatkowe zajęcia po całym dniu spędzonym w szkole warto zaprosić ich do zwykłego nicnierobienia albo dopytać, czego najbardziej potrzebują. Oczywiście, że tak nie zawsze się da, ale starajmy się nie naciskać na dzieci, by wkładały w coś jeszcze więcej wysiłku, kiedy zwyczajnie brakuje im sił. Pozwólmy im na chwilę dla siebie i na nudę, a taka krótka regeneracja mózgu przyniesie dużo większe korzyści niż praca na zwolnionych obrotach.
5. Mózg kocha ruch
Dzieci po kilku godzinach spędzonych w bezruchu w szkolnych ławkach powinny mieć możliwość, by trochę się poruszać (najlepiej w sposób, który sprawia im przyjemność – może to być gra w piłkę, jazda na hulajnodze, na rowerze, zabawa na placu zabaw). W czasie aktywności fizycznej w mózgu uwalniają się endorfiny i następuje produkcja dopaminy, odpowiedzialnej za proces m.in. efektywnego uczenia się i zapamiętywania nowych treści.
Jeśli chcemy, aby dzieci były zdrowe, spokojne, szybciej się uczyły i lepiej przyswajały wiedzę, zapraszajmy je możliwie często do ruchu (najlepiej na świeżym powietrzu).
6. Mózg najchętniej uczy się przez swobodną, entuzjastyczną zabawę
Entuzjastyczną, czyli taką, która subiektywnie sprawia dzieciom przyjemność. Oczywiście ma to swoje podłoże neurobiologiczne. “Podczas wykonywania przyjemnych czynności w śródmózgowiu uruchamia się grupa komórek nerwowych, które wydzielają substancje semiochemiczne, takie jak adrenalina, noradrenalina, dopamina, oraz peptydy: endorfinę i enkefalinę. Wymienione substancje mają wpływ na emocje (endorfina to przecież znany nam „hormon szczęścia”), ale i na proces efektywnego uczenia się oraz zapamiętywania”. (Więcej na ten temat możecie przeczytać tutaj)
7. Mózg lubi uczyć się poprzez (auto)doświadczanie i eksperymentowanie
Kiedy dzieci robią coś samodzielnie, uczą się rzeczywiście najszybciej i najlepiej zapamiętują to, nad czym pracują. W określone zajęcie zaangażowane są bowiem wszystkie możliwe zmysły. Odkrywanie przez autodoświaczanie jest też ściśle powiązane z entuzjazmem, który jak wiemy, jest najlepszym nawozem dla rozwoju mózgu naszych dzieci. Kiedy nauczyciel w przedszkolu opowiada dzieciom o cyklu rozwojowym motyla, będzie to w zasadzie niczym w porównaniu do tego, kiedy ten cykl zostanie zaprezentowany dzieciom w naturze. Kiedy dzieci uczą się mapy na lekcji geografii, jest to w zasadzie niczym w porównaniu to tego, gdy zaproponuje się im pracę projektową, polegającą na wykonaniu takiej mapy samodzielnie. Kiedy w domu chcemy wyjaśnić dzieciom na przykład to, w jaki sposób powstaje lód, możemy zaprosić dziecko do zamrożenia wody, wlanej uprzednio do plastikowego pojemnika, zamiast jedynie opowiadać o tym, jak wygląda proces.
8. Mózg świetnie rozwija się wtedy, kiedy nie jest do niczego zmuszany
Pod wpływem presji, której doświadcza z zewnątrz, mózg natychmiast przestaje produktywnie pracować. Kiedy naciskamy na nasze dziecko – czy to w kwestii sprzątania, czy nauki – w jego mózgu zatrzymuje się produkcja dopaminy. Jeśli mózg nie produkuje dopaminy, proces uczenia się ustaje, a jej brak w wewnętrznym układzie nagrody powoduje utratę zainteresowań. Przymus jest też czynnikiem stresogennym….
9. Mózg najlepiej rozwija się w ciekawym otoczeniu
Bardzo interesujące badania na ten temat przeprowadził amerykański psycholog Michael S. Gazzaniga. Badał on wpływ środowiska zewnętrznego na rozwój układu nerwowego zwierząt.
Po obserwacjach, które prowadził, okazało się, że zwierzęta żyjące w pustych i szarych klatkach, doświadczające niewielu interesujących bodźców i aktywności, miały zdecydowanie mniej połączeń synaptycznych oraz komórek nerwowych, a ich sieci neuronalne były słabiej rozwinięte. Same zwierzaki były smutne, niechętne do zabawy i ruchu. Te, które miały do dyspozycji huśtawki, piłeczki, dźwignie i różne tory przeszkód, były lepiej rozwinięte, bardziej aktywne i chętniej eksplorowały przestrzeń. [3. Gazzaniga M.S.: Kto tu rządzi – ja czy mój mózg?, Sopot, 2013]
Dzieci, których codzienność ogranicza się do siedzenia w przedszkolu czy szkole przez kilka godzin dziennie i słuchania (często) nudnych wykładów nauczyciela, oraz te, którym nie umożliwia się korzystania z nowych, bogatych w różnorodność przestrzeni, będą stawały się coraz bardziej apatyczne, mniej chętne do nauki i swobodnej zabawy.
10. Mózg lubi zdrową żywność
Żywność, która pozbawiona jest (przede wszystkim) rafinowanego cukru, wysoko przetworzonych składników, niezdrowych tłuszczów, sztucznych barwników i salicylanów. Cukier, obecny dzisiaj praktycznie wszędzie, działa bardzo niekorzystnie na proces zapamiętywania oraz tworzenia się nowych połączeń nerwowych w mózgu dziecka. [4. por. Perlmutter D., Loberg K.: Grain brain. Zbożowa głowa, Warszawa, 2015] Dieta sprzyjająca pracy mózgu dziecka powinna być bogata m.in. w warzywa, również te strączkowe, owoce, długołańcuchowe nienasycone kwasy tłuszczowe, tłuste ryby, orzechy włoskie, pestki dyni i słonecznika.
Dzięki postępom neuronauki, wieloletnim badaniom mózgu oraz wiedzy, którą dzielą się z nami m.in. psychologowie i psychiatrzy z całego świata, dysponujemy ważnymi informacjami na temat wpływu naszych działań i koncepcji wychowawczych na rozwój mózgu dzieci. Jako dorośli, którzy na co dzień przebywają z młodymi ludźmi, mamy ogromny wpływ na to, jak on funkcjonuje. Jeśli chcemy, żeby nasze pociechy cieszyły się dobrym zdrowiem fizycznym i psychicznym, moglibyśmy postarać się na tyle przeformułować nasze dotychczasowe strategie i sposoby towarzyszenia dzieciom, by stały się one zgodne z tym, czego dzieci naprawdę potrzebują.
Oczywistym jest, że pewnych rzeczy nie zmienimy z dnia na dzień, czasami nie będziemy mogli lub chcieli zmienić ich w ogóle (dzieci chodzą do szkoły, niestety “muszą” się uczyć, przygotowywać do testów, klasówek i odrabiać prace domowe…) jednak jeśli jako rodzice czy nauczyciele postaramy się uwzględniać w życiu młodycyh ludzi to, co jest korzystne dla ich dobrego rozwoju, łatwiej im będzie stawać się silnymi dorosłymi ze zdrowym poczuciem własnej wartości i przekonaniem, że mogą osiągnąć w zasadzie wszystko, czego zapragną dzisiaj i w przyszłości…
Pozdrawiam Was ciepło! 🙂
Magda