5 mitów na temat bliskościowej mamy

Bycie empatyczną, pełną czułości i akceptacji, dbającą o głęboką więź z dzieckiem mamą nie jest łatwym zadaniem, a funkcjonujące w społecznej świadomości stereotypy na temat bliskościowego macierzyństwa jeszcze bardziej to zadanie utrudniają.

Liczne badania naukowe na temat więzi i naturalnego rozwoju dziecka oraz codzienne doświadczenia rodziców na całym świecie pokazują, że powszechne przeświadczenia na temat bliskościowych mam nie są słuszne.

Mimo to sposób, w jaki mamy te odpowiadają na potrzeby dziecka i na co dzień się z nim komunikują, często spotyka się z brakiem zrozumieniem ze strony innych dorosłych. Czas więc odczarować rodziców żyjących zgodnie z ideą Rodzicielstwa Bliskości, zrozumieć ich wybory i postawy.

Oto 5 mitów na temat bliskościowej mamy (i pięć objaśnień obalających te mity)

MIT 1: Bliskościowa mama nieustannie rezygnuje ze swoich potrzeb i planów.

Nie wiem, ile razy zdarzyło się Wam usłyszeć, że mamy dla dziecka zrobią wszystko  (i jeszcze więcej), nawet jeśli miałoby to je kosztować zdrowie i odsunięcie wszystkich swoich potrzeb i pomysłów na dalszy plan…

Owszem, poświęcamy uwagę i czas swoim dzieciom, towarzyszymy im w przeróżnych okolicznościach, ale doskonale wiemy również, jak ważne jest, aby dbać o siebie i swoje potrzeby oraz realizować swoje marzenia. Świadoma mama pamięta o tym, że kiedy czuje się spełniona (choćby w podstawowym zakresie), względnie wypoczęta i spokojna, zawsze dużo łatwiej jest jej zadbać o potrzeby swojego dziecka. Niewątpliwie nieraz zdarza się jej, że przedkłada potrzebę dziecka ponad swoją, ale dzieje się tak zazwyczaj wtedy, kiedy czuje, że dziecku jest dużo trudniej poradzić sobie zaopiekowaniem się sobą niż jej samej. I tak na przykład zupełnie naturalne jest, że wtedy, kiedy półroczne dziecko płacze z głodu, mama najpierw stara się je nakarmić, a dopiero później dba o tę samą potrzebę u siebie (albo zjada coś, jednocześnie karmiąc malucha).

Empatycznej i wrażliwej na potrzeby dziecka mamie trudno jest też pozostawiać płaczące dziecko samemu sobie, kiedy ono doświadcza niezwykle trudnych emocji czy czuje się zmęczone i na przykład nie potrafi samo zasnąć. Badania pokazują, że pozostawianie dziecka bez opieki w takich i podobnych okolicznościach nie pozwala jego mózgowi rozwinąć ważnych ośrodków regulacji stresu i emocji (w ogóle). Powoduje też wiele zaburzeń psychoemocjonalnych. [1. por. Sunderland M., Mądrzy rodzice. Zadbaj o prawidłowy rozwój emocjonalny swojego dziecka, Świat Książki, Warszawa, 2014, s. 29-32 ] Nie ma się zatem czemu dziwić, że bliskościowe mamy czasami odsuwają swoje potrzeby, aby najpierw pomóc dziecku się wyciszyć i osiągnąć stan równowagi. Nie wynika to z niezdrowej potrzeby przebywania z dzieckiem w każdej sekundzie i “bycia na każde jego zawołanie”, ale ze świadomości istoty wpływu jej bliskości na samopoczucie i zdrowie dziecka (na całe jego życie!).

MIT 2: Bliskościowa mama pozwala dziecku na wszystko.

Takie przekonanie wywodzi się najpewniej z faktu, że świadoma mama zgadza się na to, aby jej dziecko mogło wyrażać swoje emocje i uczucia w każdej sytuacji, niezależnie od czasu i miejsca zdarzenia. “Pozwala” dziecku krzyczeć ze złości, kłaść się na podłodze w akcie rozpaczy, tupać nogami czy po prostu płakać. Zgadza się na robienie przez nie rzeczy, które w społecznej świadomości są uznawane za niegrzeczne i niekulturalne. Generalnie niepożądane.

Niestety przez wiele lat uważano, że wyrażanie przez dziecko tego, co ono czuje, jest symbolem braku dobrego wychowania i źle świadczy o rodzicu (jako że ten sobie nie radzi z dzieckiem albo pozwala młodemu człowiekowi wejść sobie na głowę). Nic bardziej mylnego!

Podstawą harmonijnego rozwoju dziecka i jego zdrowego poczucia własnej wartości jest możliwość wyrażania emocji! Nie tłumienia ich i udawania, że ich nie ma, ale zaakceptowania ich i znajdowania sposobów na umiejętną regulację.

Oczywiste jest, że mama towarzysząca dziecku w duchu Rodzicielstwa Bliskości nie ma w sobie zgody na naruszanie przez dziecko granic innych osób. Ma jednak pełną świadomość istoty wybrzmienia tych emocji i wsparcia dziecka w ich przeżywaniu, a następnie wspólnego odnajdowania innych sposobów radzenia sobie z nimi w podobnej sytuacji w przyszłości.

Warto więc zrozumieć, że pochylając się nad emocjami dziecka, mama uczy je, czym te emocje są, jak sobie z nimi radzić i jak się w nich odnaleźć w przyszłości. Jak wielu z nas, dorosłych, to potrafi? A jak wielu chciałoby to umieć…?

MIT 3: Bliskościowa mama przesadnie troszczy się o emocje dziecka, zaniedbując przy tym swoje emocje i uczucia.

To twierdzenie, choć bardzo powszechne, również nie jest prawdziwe. Kiedy dziecko krzyczy albo płacze i w silnych emocjach kopie, gryzie albo rzuca czymś w rodzica, ten zwykle natychmiast reaguje złością. Czuje się urażony i dotknięty. W takich chwilach zamiast pochylać się nad emocjami dziecka, krzyczy na nie i upomina, że tak nie wolno, że to niegrzeczne i że nie życzy sobie podobnych zachowań w przyszłości. Zdarza się, że w silnym zdenerwowaniu obraża dziecko, a nawet używa wobec niego fizycznej przemocy.

Badania potwierdzają, że takie i podobne reakcje niczemu nie służą. Racjonalny mózg dziecka (dorosłego również), które doświadcza silnych emocji, zupełnie się wyłącza, aktywuje się natomiast mózg gadzi (niższa struktura odpowiedzialna za reakcję „uciekaj albo walcz”). Człowiek nie jest w stanie nad sobą zapanować dopóki, dopóty sam się nie zatrzyma, nie uświadomi sobie, co się z nim dzieje i że ma wpływ na to, co wydarzy się za chwilę (co wydarza się w ogóle). Różnica między dzieckiem i dorosłym jest taka, że dorosły ma dostęp do tej części swojego mózgu, która jest odpowiedzialna za szeroko pojęte racjonalne myślenie, rozumienie siebie i świata zewnętrznego. Ta część u dziecka jest jeszcze niedojrzała, dopiero się kształtuje. Potrzeba czasu, aby osiągnęła swoją dojrzałość.

Bliskościowa mama doskonale wie o tym, że, aby dziecko mogło nawiązać z nią kontakt i spokojnie porozmawiać, musi z pomocą dojrzałego dorosłego najpierw się wyciszyć, czyli niejako podłączyć się pod mózg opiekuna, i dopiero wówczas wysłuchać rodzica, pomówić z nim o tym, co się stało i spróbować odnaleźć inne rozwiązanie, które będzie mogło zastosować w przyszłości. Dziecko zwykle wie, jak można reagować w podobnych okolicznościach, aby nie sprawiać bólu innym. Rozmowa na ten temat może nastąpić jednak dopiero wówczas, kiedy się wyciszy, zostanie ukojone. A nastąpi to tylko wtedy, kiedy dorosły najpierw nazwie jego emocje, pochyli się nad nimi (nawet wtedy kiedy dziecko postąpiło w sposób naruszający czyjeś granice), przytuli (jeśli młody człowiek tego chce), a następnie wymieni się swoimi przemyśleniami. Opowie o swoich uczuciach, o tym, jak określona sytuacja wpłynęła na niego i czy oraz jak bardzo była dla niego trudna…

Świadoma mama dba zatem o swoje uczucia i nie chce, aby dziecko naruszało jej granice, ale wie też, że ono uczy się tego powoli, a sposób (i kolejność), w jaki odpowiada na jego zachowania, jest kluczem do dobrej relacji z nim i jego naprawdę świadomego życia teraz i w dorosłości…

Można reagować krzykiem na krzyk, ale to nie uczy dziecka niczego poza taką właśnie formą radzenia sobie ze złością czy frustracją.

MIT 4: Bliskościowa mama nie dba wystarczająco o bezpieczeństwo dziecka podczas zabawy.

Co dla krytyków oznacza zazwyczaj tyle, że mama nie stoi nad dzieckiem w każdej sekundzie jego aktywności i nie dyktuje mu nieustannie, co ma robić. Nie steruje jego działaniami i postawami…

Przekonanie, że dzieci powinny być pod ciągłą kontrolą dorosłych, nie jest słuszne. A przeświadczenie mówiące o tym, że swobodna zabawa nie uczy dziecka niczego, a jest jedynie nieco bezsensowną formą spędzania wolnego czasu, jest wręcz niezgodne z biologicznymi uwarunkowaniami i zdrowym rozwojem istoty ludzkiej.

Udowodniono, że to właśnie podczas swobodnej zabawy (niekonktrolowanej nieustannie przez dorosłych) młodzi ludzie mają możliwość przećwiczenia nieskończonej liczby sekwencji działań i interakcji z drugim człowiekiem. [2. Bauer J, Empatia. Co potrafią neurony lustrzane, PWN, Warszawa, 2008, str. 150] Bawiąc się swobodnie, dziecko może ćwiczyć różne role, wcielać się w barwne postacie, przyjmować przeróżne postawy i w określony sposób się w nich odnajdywać. Stopniowo zaczyna lepiej rozumieć siebie i swoje emocje, a także uczucia i emocje innych osób. Łatwiej jest mu nawiązywać relacje i odnajdywać się w różnych złożonych sytuacjach. Bawiąc się, dziecko naturalnie się uczy i przygotowuje do normalnego życia w świecie. Wysoki poziom entuzjazmu aktywuje przy tym wszystkie te struktury i substancje semiochemiczne w jego mózgu, które wzmacniają motywację do działania i poznawania świata, ułatwiają zapamiętywanie i kreatywność.

Paradoksalnie to właśnie przede wszystkim taka niesterowana przez rodzica zabawa jest fundamentem efektywnego uczenia się, rozwoju mowy, kształcenia umiejętności pisania, czytania, liczenia oraz tak bardzo pożądanych we współczesnym świecie samoświadomości, odwagi, zdolności krytycznego myślenia, odpowiedzialności i samodzielności.

Bliskościowa mama dobrze wie, w którym momencie wyruszyć na pomoc dziecku, ale też doskonale rozumie wartość swobodnej zabawy (czyli odbywającej się na zasadach ustalanych przez dzieci) i niewkraczania w każdą jego działalność tylko po to, aby przed czymś je uchronić (najczęściej są to lęki dotyczące sytuacji, które w ogóle się nie wydarzają). Nie być nadopiekuńczą, ale dawać przestrzeń do swobodnego rozwoju i doświadczania – oto cała tajemnica rzeczywistego poczucia bezpieczeństwa mamy i dziecka…

MIT 5: Bliskościowa mama dopuszcza dziecko do wyrażanie zdania w kwestiach, w których nie powinno ono zabierać głosu/decydować.

Przez pokolenia uczono nas, że dzieci i ryby głosu nie mają. Jednak takie podejście do młodych ludzi nie uczy ich niczego, co może dobrze się im przysłużyć… We współczesnym, szybko zmieniającym się i bardzo wymagającym świecie niełatwo jest przetrwać ludziom, którzy nie są odważni, pewni własnej wartości, samodzielni, nie potrafią podejmować niezależnych decyzji i brać za nie odpowiedzialności. Jeśli od małego każemy dzieciom milczeć, one nie nauczą się niczego poza… hm… MILCZENIEM! Czy naprawdę tego dla nich chcemy?

Świadoma mama ma w sobie zgodę na to, aby jej dziecko wyrażało siebie, podejmowało autonomiczne decyzje i nie bało się mówić o swoich wyborach. Dlatego tak często zgadza się choćby na to, aby dziecko samo wybierało, w co się ubierze danego dnia, co zje, czego i jak będzie się uczyło albo w jaki sposób będzie spędzało swój wolny czas. Bliskościowa mama zna istotę dobrej relacji, a taką buduje się poprzez porozumienie i uważną komunikację. Nie da się jej osiągnąć w warunkach wszechobecnego drylu, dlatego mama jest otwarta na to, co dziecko pragnie jej przekazać, nawet jeśli się z tym nie zgadza. Nie krytykuje tego, ale przedstawia swój punkt widzenia w sposób niewartościujący ani dziecka, ani jego wyborów…

<3
Magda

fot. freepik.com