Adaptacja dziecka do przedszkola bywa jednym z najtrudniejszych okresów zarówno dla rodziców, jak i ich pociech. Niełatwo znaleźć złoty środek, który pozwoliłby niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przejść ten etap w pełni spokojnie i bez żadnych trudności – to prawie niemożliwe, bo wszystko, co nowe, związane z rozłąką z najbliższymi i najważniejszymi dla nas ludźmi (dla dziecka są to rodzice, dla rodziców – dziecko ;-)), wiąże się z różnymi (często trudnymi) emocjami i uczuciami, z którymi musimy się zmierzyć.
Jest jednak kilka sprawdzonych przeze mnie i wiele znanych mi rodzin sposobów na to, by okres adaptacyjny stał się przyjazny zarówno dla dzieci, jak i ich rodziców. Choć oczywiście nie na wszystko mamy wpływ…
Oto 10 czynników i aktywności pomocnych w okresie adaptacji:
- Czytanie książeczek
Na rynku dostępnych jest wiele książeczek, w których bohaterowie rozpoczynają swoją przygodę z przedszkolem. Warto czytać te opowiadania maluchowi, zanim rozpocznie jeszcze swój własny okres adaptacyjny (choć w trakcie też można 😉 ). Dzieci uwielbiają wchodzić w świat znanych im bohaterów i przyglądać się ich przeżyciom (np. Kici Koci albo o Franklinowi), często też się z nimi utożsamiają. Wszystko to pozwala na przyjazne zapoznanie się z tym, co nowe i tak bardzo tajemnicze.
- Opowiadanie historii z własnego dzieciństwa
Zdaję sobie sprawę, że Wasze przedszkolne doświadczenia nie zawsze były dobre, ale można (i działa to w wielu sytuacjach wprost znakomicie) opowiadać dziecku pozytywne wspomnienia z tego czasu, a te słabsze próbować obracać w żart. Pomocne mogą być tu zdjęcia, które wielu z nas na pewno ma w swoich starych albumach – z uroczystości czy zabaw przedszkolnych. Zdjęcia z balu przebierańców w każdej rodzinie robią przecież furorę. 🙂
Przed niespełna rokiem nasza córka adaptowała się do swojego przedszkola. Mój mąż zaczął opowiadać jej wtedy różne krótkie historyjki ze swojego przedszkolnego życia. I mimo że część z nich nie była wcale pozytywna, a niekiedy była wręcz przemocowa (bo np. dzieci przymuszano do leżakowania czy jedzenia), mąż robił to w taki sposób, że coraz chętniej pytała o przedszkole i ciekawiła się, jak będzie u niej.
Chciałabym jednak podkreślić, że mąż zawsze uczciwie mówił o swoich doświadczeniach, na przykład: “Pamiętam, że przez pierwsze dni trochę płakałem, gdy mama zostawiała mnie w przedszkolu, ale kiedy już wychodziła, a ja wchodziłem na tę wielką salę z milionem ciekawych rzeczy, po południu wcale nie chciałem stamtąd wychodzić” albo “Nie zawsze smakowało mi jedzenie, które podawały nam panie. Pamiętam takie sałatki szpinakowe, do których w ogólnie nie mogłem się przekonać (śmiech). Ale wiesz co, moi koledzy je uwielbiali! No a dzisiaj sam jadam szpinak w każdej postaci. Smaki, widać, bardzo się zmieniają” itd…
Córka potrafiła słuchać tego godzinami. Do dzisiaj często prosi tatę, by opowiedział jej te zabawne historie ze swojego przedszkola i dzieciństwa… 🙂
Warto jednak pamiętać o tym, by zawsze być autentycznym – opowiadanie dziecku o tym, jak cudownie i miło może być w przedszkolu, nie jest właściwe. Może być bowiem bardzo różnie. Nieuczciwym więc byłoby zapewniać, że to fantastyczne miejsce, i obiecywać, że dziecku będzie tam dobrze. Maluch, który z najróżniejszych powodów nie odnajdzie się od razu w nowym miejscu, może poczuć się oszukany (bo mama i tata mówili, że będzie wspaniale, a wcale tak nie jest), co nie zadziała korzystnie na jego zaufanie do nas oraz zaprzyjaźnienie się z nieznanym otoczeniem.
- Zabawa w przedszkole, scenki rodzajowe
Wielu rodziców bawiło się z dziećmi w przedszkole i odgrywało różne scenki rodzajowe. Najpierw maluch było panią nauczycielką, a rodzice dziećmi, następnie role się zmieniały i dziecko często samo przejmowało prowadzenie w zabawie.
Nasza córeczka przygotowywała nam na swojej kuchni różne posiłki i podawała je, nazywając przedszkolnymi obiadkami. Wcielała się w rolę panią nauczycielki, proponowała różne zabawy (rysowanie, tarzanie się po podłodze, robienie fikołków, taniec itd.). Wszystko to nazywaliśmy “zabawą w przedszkole”.
Taka zabawa rzeczywiście dodaje dziecku sił i pozwala na czerpanie radości z późniejszych przedszkolnych doświadczeń.
- Domowe prace projektowe
Można zaproponować dziecku również miniprace projektowe. U nas i u wielu znajomych rodzin dobrze sprawdziło się rysowanie albo projektowanie przedszkola. Jeśli dzieci nie lubią rysować, a wolą na przykład układać klocki, możecie wspólnie zbudować własny przedszkolny budynek i rozmawiać z dzieckiem, co znajduje się w poszczególnych pomieszczeniach i co można w nich robić. Niesłychane, jak chętnie dzieci opowiadają o swoich wyobrażeniach nowego miejsca. (Jeśli dziecko jeszcze nie mówi, nie przejmujcie się, słowa nie są najważniejsze, samo działanie wnosi dużo w dziecięcy świat wyobraźni).
Można zastosować też wycinanki, wyklejanki czy kartonowe pudełka i przygotować z nich np. jedno trójwymiarowe pomieszczenie. Wyposażyć je w miniksiążeczki, krzesełka, zabawki, włożyć do niego ulubioną przytulankę czy coś innego, co lubi dziecko.
Co jest jeszcze ważne?
- Rodzinny plan adaptacyjny
Tak nazywam przemyślane zaplanowanie adaptacji w rodzinie. Często zdarza się, że w tym samym czasie, w którym dziecko po raz pierwszy idzie do przedszkola, rodzic wraca do swojej dawnej pracy. Nie jest to korzystna sytuacja ani dla malucha, ani dla dorosłego. Mama czy tata chcą możliwie solidnie zaangażować się w nowe zawodowe zajęcia, ale również w pełni uczestniczyć w okresie adaptacji swojego dziecka do przedszkola. To dość trudne, bo próba skupienia się na kilku działaniach jednocześnie nie sprawdza się ani też nie pomaga zachować równowagi i spokoju, co w czasie tak wielu rodzinnych zmian byłoby szczególnie pożądane. (Badania potwierdzające tę tezę znajdziecie tutaj – “wielozadaniowość mózgu”)
Warto tak zaplanować swój powrót do pracy, by zostawić sobie choćby miesiąc (a najlepiej dwa) na spokojne wejście dziecka w nowe otoczenie oraz na przygotowanie siebie do kolejnych życiowych wyzwań. 🙂
(Poza tym jeśli mama spędziła z dzieckiem w domu trzy lata, należy jej się też choćby kilka tygodni małego urlopu, prawda? 😉 Wiem, że nie zawsze możecie sobie na to pozwolić, Drogie Mamusie, ale próbować zawsze warto…).
- Nastawienie rodziców
Bardzo ważne jest, czy rodzice są w pełni przekonani do tego, że ich dziecko w danym okresie ma rozpocząć swoją przygodę z przedszkolem. Dzieci doskonale odczytują nasze emocje i (współ)odczuwają je. Jeśli więc nie jesteśmy przekonani do danego miejsca albo czujemy, że nie chcemy posyłać dziecka do przedszkola (bo to nie jest do końca zgodne z nami i z potrzebami malucha), warto zaufać sobie i jeśli tylko istnieje taka możliwość – zostać z dzieckiem w domu (i nie poddawać się tak powszechnej dzisiaj presji otoczenia). Czasem wystarczy odczekać nawet miesiąc czy dwa (w przypadku przedszkoli państwowych do momentu kolejnej rekrutacji). To w rozwoju małego dziecka dość długo, a niekiedy wystarczająco, by dobrze przejść adaptację.
- Pewność co do wybranego miejsca
Jeżeli rodzic ma możliwość dokonania wyboru przedszkola, dobrze, jeśli wybierze to, do którego jest rzeczywiście najbardziej przekonany (tutaj znowu warto zaufać sobie). Oczywiście, że niezależnie od tego, które miejsce wybierzemy, początkowo rodzi się w nas wiele wątpliwości, ale na podstawie własnego doświadczenie oraz przeżyć znanych mi rodziców pokuszę się o stwierdzenie, że “jeśli od początku jest dużo wątpliwości – to w zasadzie nie ma wątpliwości”. To miejsce może się nie sprawdzić…
Dziecko czuje również, kiedy mama czy tata przyprowadzają je do przedszkola, nie będąc przekonanym, że to jest dla niego właściwe (czytaj: zgodne z jego potrzebami) miejsce, więc i jemu trudno nabrać zaufania do ludzi, z którymi tam zostaje.
- Jasna, otwarta i życzliwa komunikacja z personelem
To w edukacji w naszym kraju wciąż rzadkość, choć dostrzegam, że powoli zaczyna się to zmieniać. Tak czy inaczej – jeżeli maluch widzi, że jego rodzice ciepło myślą i mówią o nauczycielkach, jak również otwarcie i jasno komunikują im swoje potrzeby i spostrzeżenia, łatwiej będzie mu otworzyć się na relację z nowymi osobami. A kiedy poczuje się z nimi bezpiecznie, będzie mógł skupić się na swobodnej zabawie (jeśli taka zostanie mu umożliwiona;-) ) i zamiast odliczać czas do powrotu rodzica, radośnie eksplorować przedszkolny świat.
- Bycie otwartym i akceptacja wszystkich emocji dziecka
Dzieci po powrocie z przedszkola często w różny dostępny dla siebie sposób starają się poradzić sobie z emocjami związanymi z pobytem w nowym miejscu. Może na pierwszy rzut oka nie jest to tak łatwe do odczytania, ale jeśli maluch bywa częściej płaczliwy, mniej spokojnie śpi, mniej je, domaga się noszenia na rękach (mimo że wcześniej tak bardzo tego nie potrzebował), zaczyna na nowo moczyć się w nocy albo/i w dzień, częściej bije, szczypie, gryzie, rzuca różnymi przedmiotami – możecie być przekonani, że stara się w ten sposób rozładować wewnętrzne napięcie, które powstaje w wyniku doświadczania trudnej dla siebie sytuacji.
Warto zaakceptować fakt, że dziecku może być trudno i pozwolić mu na wyrażenie wszystkich emocji bez oceniania i krytykowania go.
Dzieci bardzo różnie reagują, kiedy rodzice odbierają je z przedszkola. Niektóre biegną do mamy czy taty i radośnie rzucają im się na szyję, inne podchodzą do rodzica mniej entuzjastycznie, a podczas ubierania się czy przygotowania się do wyjścia potrafią nagle zacząć płakać, tupać, krzyczeć czy rzucać się na podłogę. Często słyszę wtedy od rodziców: “Cały dzień na ciebie czekałem, a ty tak mnie witasz?” albo “O co ci chodzi? Nie cieszysz się, że po ciebie przyszedłem/przyszłam?”.
Nie traktujmy zachowań dzieci tak bardzo personalnie, to dla nich szczególnie trudny okres, potrzebują zrozumienia i akceptacji – i to więcej niż kiedykolwiek wcześniej.
W tym okresie warto poświęcać dziecku więcej czasu na przytulanie, wygłupianie się, siłowanki i inne zabawy w domu, które pomogą rozładować piętrzące się emocje.
- Przyjazna atmosfera i brak pośpiechu rano
Poranki bywają trudne z wielu powodów – nie zawsze wszyscy się wysypiamy, nie zawsze też mamy ochotę pójść do pracy, szkoły czy do przedszkola właśnie. Jako rodzice próbujemy zaplanować swój czas tak, aby nie spóźnić się do “biura”, ale jesteśmy też odpowiedzialni za przygotowanie i podanie dzieciom śniadania, ubranie ich i odwiezienie do konkretnych miejsc. Dużo czynności do wykonania w bardzo krótkim czasie. Ilość napięcia i trudnych emocji może dać się wszystkim we znaki, a to na pewno nie przyczyni się do lekkiego i spokojnego wkroczenia dziecka w przedszkolne progi.
To, co możemy zrobić, to przygotować część rzeczy, poprzedniego wieczoru. Można wspólnie z dzieckiem wybrać zestaw ubrań, przyszykować coś dla siebie, a nawet ugotować owsiankę czy jaglankę, a rano tylko ją odgrzać. Zanim wstaną dzieci, warto poświęcić kilka minut tylko dla siebie – szeroko otworzyć okno, wziąć kilka głębokich oddechów, wykonać ulubione ćwiczenia czy wziąć relaksujący prysznic. Od dobrego startu, czyli dobrego poranka, zależy Wasza energia i samopoczucie w ciągu dnia.
Dużo dobrej energii i siły dla Was –
Magda