Przez lata uczono nas skrywania swoich uczuć i emocji. Kazano je tłumić, fałszować, przemilczać, wypierać. Kiedy było nam przykro, nie raz słyszeliśmy: „daj spokój, nie ma się co mazać”, „przecież nic się nie stało”. Kiedy odczuwaliśmy strach, niejednokrotnie wmawiano nam, że „trzeba być dzielnym i nie ma się czego bać”. Kiedy zalewała nas złość, mówiono często: „uspokój się!”, „nie histeryzuj!”, „bądź grzeczny!”… albo kazano wyjść do swojego pokoju, wypłakać się lub przemyśleć swoje zachowanie. W końcu milkliśmy w lęku, poczuciu bezradności i osamotnienia.

—————————//————————

W okresie dzieciństwa i dorastania nierzadko kwestionowano nasze odczucia i potrzeby. „Załóż ten sweter, na pewno jest ci zimno!”, „Zdejmij bluzę, przecież tu jest gorąco”, „Zjedz coś, na pewno jesteś głodny!”, „Mówiłam ci, że upadniesz! Jesteś na to jeszcze za mały!”. Nieustannie nas porównywano, oceniano i zawstydzano: „Zobacz, dziewczynka jest grzeczna, a ty jak się zachowujesz?!”, „Marta potrafi się nauczyć! A ty?!”, „Ale z ciebie leń”, „Czy ty jesteś aż tak głupi, że nie potrafisz tego zrobić?”…

——————————-//————————

Przez spory kawałek życia okazywano nam miłość tylko wówczas, kiedy postępowaliśmy zgodnie z oczekiwaniami innych; odbierano nam bliskość i akceptację, kiedy nie spełnialiśmy wymagań stawianych przez dorosłych.

———————-//—————————-

I niemal każdego dnia obserwowaliśmy dorosłych, którzy albo wybuchali agresywną złością, albo udawali, że wszystko jest w porządku. Dorosłych, którzy nieustannie wywierali presję, kontrolowali, wyśmiewali, krytykowali, deprecjonowali; rzadko dbali o swoje zasoby, granice i potrzeby; krzyczeli i szarpali albo wylewali potoki łez w ukryciu… Oczywiście – nie wszyscy, oczywiście – nie zawsze. Jednak wielu z nich i zdecydowanie zbyt często…

——————————-//—————————-

Żyliśmy więc TAK przez osiemnaście, dwadzieścia lat…

——————————-//—————————-

A dziś wymagamy od siebie wewnętrznego spokoju, łagodności, dystansu, efektywnej regulacji emocji, uważności, umiejętności budowania konstruktywnych relacji, gotowości do podejmowania nowych wyzwań.

Oczekujemy, że będziemy wykazywać się cierpliwością i empatią. Dobrą energią. Że z łatwością nawiążemy kontakt ze swoim wewnętrznym „ja”. Nagle uwierzymy, że jesteśmy w porządku tacy, jacy jesteśmy. Że wszystkie nasze uczucia i emocje są ważne i potrzebne; o czymś opowiadają; coś się za nimi kryje.

——————————-//—————————-

Brakuje nam jednak zaufania do siebie i swojej wewnętrznej siły. Umniejszamy więc sobie; pogrążamy się w poczuciu nonsensu i paradoksu. Bo z jednej strony chcielibyśmy dobrze, lepiej, inaczej. Z drugiej – nie wiemy, jak to zrobić. Jak przerwać spiralę lęku, bezradności, żalu i cierpienia.

Nikt nas tego wszystkiego nie nauczył. Nie dlatego, że nie chciał, ale dlatego, że nie miał do tego właściwych narzędzi; odpowiednich wzorców.

——————————-//—————————-

Odkrywamy je teraz. Sami. Będąc dorosłymi kobietami, mężczyznami, rodzicami. Sprawdzamy nowe rozwiązania, testujemy je i dopasowujemy. Żeby było nam wszystkim zgodnie, blisko, autentycznie… Żebyśmy stopniowo mogli zrzucać z siebie skorupę powinności, strachu, uległości i perfekcjonizmu. Aby na nowo poczuć… SIEBIE i się uleczyć.

Uwolnić się od krytycznych ocen, obaw, zbędnych napięć, myśli, zależności.

—————————//————————

Jednak aby móc to osiągnąć, potrzebujemy wsparcia, troski, oddechu, uważności. Przyjęcia swojej wyjątkowości i niedoskonałości. Potrzebujemy CZASU i akceptacji. Wybaczenia sobie i świadomości, że wszystkim nam czasem się nie udaje…

—————————//————————

Potrzebujemy delikatności i wdzięczności. Potrzebujemy nowego lustra samoświadomości…

Więc dajmy je sobie… tu i teraz…

Z miłością i łagodnością dla siebie i Was

– ja ❤️❤️❤️

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *