W. zrobiła to danie na powitanie taty, po całym dniu jego nieobecności, ale najlepsze jest to, że po 30 minutach pieczenia naleśników, przyszła do pokoju, w którym usypiałam jej brata, położyła się obok mnie i z lekkością rzuciła: „Czas na przerwę. To co, że nie zdążę, nie będę robić na siłę”.

I to „na siłę” bardzo mnie zatrzymało, ponieważ my, dorośli, często siłujemy się sami ze sobą, sądząc, że „tak należy”, „nie wypada się poddawać”, „trzeba być dzielnym i twardym”, a później zbieramy żniwo w postaci osłabionego ciała i układu odpornościowego, przepełnionego stresem i napięciem układu nerwowego. Bolesnych mięśni karku i szyi, głowy i kręgosłupa…

I tu nie chodzi tylko o to, że nie potrafimy odpoczywać (stopniowo się tego uczymy), ale o to, że nasze dążenie do doskonałości, którego jesteśmy pozornie świadomi, wciąż w nas jest i wyłazi na zewnątrz, przy każdej nadarzającej się okazji.

Jeśli nie w postaci fizycznego przeciążenia, to na pewno – nasilających się nieprzyjemnych stanów emocjonalnych – złości, lęku i poczucia ogólnego przetłoczenia.

Dlatego, jeśli z różnych powodów wciąż ich doświadczasz i trudno jest Ci porzucić wewnętrzną presję, podejdź do niezaspokojonych potrzeb, które za nią stoją i otul się ciepłym kocem łagodności. Zobacz siebie i swoje przeżycia.

Przy nadarzającej się okazji powiedz do siebie to, co powiedziałabyś do najlepszego przyjaciela: „Jest Ci przykro i trudno. Chciałbyś więcej spokoju i sprawczości. Samoakceptacji, ale jeszcze ich nie dostrzegasz i dlatego czujesz smutek i czasem się złościsz. Rozumiem Cię. Możesz płakać i czuć to, co czujesz. Jestem przy Tobie i mocno Cię tulę…”

A później puść swój lęk, smutek i gniew; swoją bezradność i przyjmij siebie w pełni z tym, co niosą, a odpuszczenie przyjdzie samo…❤️

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *