To, w jaki sposób komunikujemy się ze swoimi dziećmi, ma niebagatelny wpływa na ich sposób postrzegania siebie i myślenia o sobie. Według psychologów, neurobiologów oraz badaczy rozwoju człowieka każda nasza reakcja na dziecko i każde zdanie, które do niego wypowiadamy (szczególnie jeśli jest to powtarzane), mają istotne znaczenie w kontekście jego rozwój emocjonalnego, społecznego i poznawczego. (O bardzo ciekawych badaniach na temat wpływu postaw rodzicielskich na dziecko i jego rozwój opowiem w osobnym wpisie)
Rodzice chcieliby, aby ich dzieci dorastały, potrafiąc wsłuchiwać się w siebie, by miały odwagę podążać za własnymi pragnieniami i marzeniami.

W jaki sposób można im w tym pomóc? Czego nie mówić oraz nie robić w kontakcie z dzieckiem, by nie zaczęło odczuwać, że nie jest wystarczająco wartościowe i dobre?

Oto lista przykładowych sytuacji stworzona na podstawie moich własnych pedagogiczno-rodzicielskich doświadczeń oraz wiedzy zaczerpniętej z bliskościowych warsztatów, naukowych konferencji, wywiadów i książek: 😉

  1. Ocenianie prac

DZIECKO:
“Mamo, zobacz, jaką wieżę zbudowałem!”
“Tato, spójrz na mój rysunek!”

DOROSŁY:
Zamiast:
“O, jakie piękne klocki i jaka wspaniała wieża!”, “Brawo, synu!”
Lepiej:
“Opowiesz mi coś o niej? Z ilu klocków się składa? Ile ludzików jest na górze, a ile na dole?”

Zamiast:Ślicznie to narysowałaś, piękny rysunek”
Lepiej: “Chętnie zobaczę twój rysunek! Opowiesz mi o nim? Co on przedstawia?”

Oceny i pochwały wygłaszane przez rodziców nie są właściwą odpowiedzią na zaproszenie ich przez dzieci do rozmowy. Po takiej ocenie, która nota bene jest zwykłym stwierdzeniem, następuje kropka lub wykrzyknik oznaczające, że rozmowa właśnie się skończyła. A dzieci potrzebują jej kontynuacji oraz prawdziwego kontaktu z nami. Mówiąc: “Zobacz, jaką wieżę zbudowałem”, w istocie zapraszają nas do rozmowy, współtowarzyszenia im, pokazują, że potrzebują naszego zainteresowania i naszej obecności.

  1. Ocenianie osiągnięć

DZIECKO:
Mamo, mamo, zobacz, jak wysoko się wspięłam!”

DOROSŁY:
Zamiast:
“Brawo! Jesteś bardzo dzielna!” albo “Uważaj tylko, żebyś stamtąd nie spadła!”
Lepiej:
“Widzę cię, córeczko! Jesteś wysoko! Jak wygląda stamtąd plac zabaw? A drzewa, ludzie?”

Kiedy dzieci osiągną coś, co wcześniej było dla nich niedoścignione, one już wiedzą, że to się im powiodło. Potrzebują jedynie dzielić się z nami swoją radością i wiedzieć, że szczerze podzielamy ich entuzjazm. Potrzebują, abyśmy okazali im swoje zainteresowanie. Ocenianie i stosowanie pochwał spowoduje, że w końcu staną się od nich zależne. Ich wewnętrzna motywacja zacznie wygasać. Nie będą chciały angażować się w nic nowego dopóty, dopóki nie otrzymają kolejnych oklasków… (Wyniki badań na temat wpływu nagradzania dzieci na ich motywację wewnętrzną przytaczam tutaj)

Warto też zwrócić uwagę na fakt, że kiedy chwalimy dziecko w sytuacji, w której coś mu się powiedzie, a nie wyrażamy pochwały w momencie, w którym coś mu się nie uda, zaczyna ono odczuwać, że aby zasłużyć na uwagę i entuzjazm rodzica, zawsze musi osiągać sukces. Zaczyna sądzić – i to staje się jego przekonaniem, – że jest wartościowe tylko wtedy, kiedy coś mu się udaje. W życiu nie jest jednak tak, że zawsze wszystko układa się po naszej myśli. Dziecko, które wspieramy zawsze – niezależnie od tego, czy coś się mu powiedzie, czy też nie – będzie miało w sobie wystarczająco dużo siły, by podnieść się, kiedy doświadczy niepowodzenia. Natomiast dziecku, które otrzymuje warunkową akceptację, będzie brakowało odwagi, by próbować nowych rzeczy. Będzie bało się podchodzić do czegokolwiek, co może skończyć się tzw. porażką. Trudniej mu będzie wierzyć w to, że może osiągnąć coś, o czym marzy i rozwinąć się w zakresie tego, co lubi.

Zauważmy również, że kiedy dziecko, któremu udało się przejechać (bez upadku) samodzielnie kilka metrów na rowerze, usłyszy od dorosłego: “Brawo! Udało się! Jesteś wspaniały!”, a następnym razem, kiedy tuż po tym, jak wsiądzie na rower, zachwieje się i przewróci, i nie otrzyma podobnej pochwały – zacznie zwyczajnie myśleć o sobie, że nie jest wspaniałe, a to przecież nieprawda… W takiej sytuacji, kiedy dziecko upada i na przykład zaczyna płakać, podchodzę do niego i mówię: “ Widzę, że jest ci przykro, chciałeś pojechać dalej, ale upadłeś. Przytulam (jeśli na to pozwala) i dodaję: “jeśli chcesz, możemy spróbować raz jeszcze”. Jeśli dziecko jest rozzłoszczone i nie chce wracać do jazdy na rowerze, akceptuję to i daję mu (pełną bezwarunkowej miłości) przestrzeń na to, czego potrzebuje.

  1. Porównywanie

DOROSŁY:
Zamiast:
“Kiedy w końcu zaczniesz sam zakładać buty? Masz już 6 lat, zobacz – Adaś radzi sobie sam”
“Inne dzieci w twoim wieku potrafią już jeździć na rowerze”
“Mało dzisiaj zjadłaś, zobacz – inne dzieci mają puste talerze”
Lepiej:
“Chciałbyś, abym pomogła ci zawiązać buty? Pokazać ci, jak ja wiążę swoje?”
“Chcesz spróbować pouczyć się jazdy na rowerze? Potrzebujesz mojej pomocy przy wsiadaniu?”
“Dziękuję za wspólny posiłek, córeczko/synku.”

Dzieci, które wciąż porównuje się do innych, nie czują się wystarczająco wartościowe ani dobre. Czują się słabsze od innych, sądzą, że świat dzieli się na głupich i mądrych.
Często mają kłopoty z nawiązywaniem nowych relacji, tracą też wewnętrzną motywację do nauki. W kwestii jedzenia natomiast – mogą zacząć tracić zaufanie do siebie i swoich odczuć. Zdrowe dziecko zjada tyle, ile potrzebuje. Wie, w którym momencie jest syte i wie, czy zjedzenie kolejnego kęsa jest mu potrzebne. Nie warto okazywać braku zaufania wobec jego odczuć. W pewnym momencie bowiem może zacząć sądzić, że coś jest z nim nie w porządku, skoro mama czy pani w przedszkolu za każdym razem pytają, czy aby na pewno się najadło, i przestanie sobie ufać…

Zamiast porównywać do innych lepiej wesprzeć dziecko i podać mu pomocną dłoń. Zamiast pokazywać, że inni w czymś lepsi, lepiej dopytać dziecko, czy i jak można byłoby zaradzić danej sytuacji.
Podziękować za wspólny posiłek i pozwolić dziecku spokojnie odejść od stołu. Wspierać je w budowanie w sobie przekonania, że warto być wiernym sobie i temu, co się czuje.

  1. Relacjonowanie

DOROSŁY:
Zamiast:
“Jak było dziś w przedszkolu? Co jedliście na obiad?”, “Jak tam w szkole”?
Lepiej:
“Cieszę się, że cię widzę” albo “Jak się czujesz?” czy też “Na co masz teraz ochotę?”.

Dzieci, które wracają z przedszkola czy szkoły do domu, potrzebują przede wszystkim powrotu do relacji z nami. Szczególnie małe dzieci (w wieku przedszkolnym) czekają na powrót do domu i do kontaktu z mamą czy z tatą. Niekoniecznie chcą wracać wspomnieniami do czasu, kiedy były daleko od rodzica, dlatego często na pytania: Jak było? Co jadłeś? Co robiliście? – odpowiadają zdawkowo albo w ogóle.
Jeśli dziecko będzie chciało opowiedzieć, co działo się w przedszkolu, to w pewnym momencie otworzy się na to samo i zaprosi nas do rozmowy.

Co zatem mówić, kiedy już spotkamy się z dzieckiem po całym dniu rozłąki?
Ja często mówię do córki po odebraniu jej z przedszkola tak: “Cieszę się, że cię widzę, córeczko” albo “Jak się czujesz? Może masz ochotę na spacer?”. Czasem opowiadam też o sobie: “Wiesz, mimo że dziś bardzo się nie wyspałam i rano bolała mnie głowa – później poczułam się lepiej i miałam już bardzo dobry dzień. Udało mi się spotkać z dwoma klientami i napisać nowy artykuł. A wiesz, jaka przygoda spotkała mnie w drodze do przedszkola…?”.

Mam poczucie, że kiedy opowiadam córce o sobie i swoich przeżyciach, staję się dla niej jeszcze bardziej autentyczna – pokazuję jej, że zmagam się z różnymi myślami i problemami, ale też doświadczam przyjemnych emocji i sytuacji. Że jestem człowiekiem podobnym do niej, kimś, z kim może się utożsamiać. Otwieram się i dzielę się z nią własnymi uczuciami. To za każdym razem bardzo nas do siebie zbliża.

  1. Osądzanie, krytykowanie i upominanie

DOROSŁY:
Zamiast:
“Dostałeś dwóję z klasówki. Stać cię na więcej. Ale z ciebie leń!”
“Uderzyłeś siostrę w głowę ciężką książką! Jak tak można!?”
“Ile razy mam ci powtarzać, że to jest niebezpieczne? Nie rozumiesz po polsku?”
Lepiej:
“Dostałeś dwóję z klasówki. Czy chcesz, żeby pomóc ci w nauce tabliczki mnożenia? Czy mogę ci pomóc? Chętnie pomogę ci w nauce, chcesz? Jaki materiał obejmował sprawdzian?”
Spokojnym i wyrozumiałym tonem: “Uderzyłeś siostrę w głowę. Nie czuję się dobrze, wiedząc, że ją to zabolało. Opowiedz mi, proszę, co się stało. Chciałabym usłyszeć, jak to wyglądało z twojego punktu widzenia”.

Zamiast upomnień, osądów i krytykowania proponuję stosować język, który nie będzie odbierać dziecku wiary w siebie i wywoływać w nim wyrzutów sumienia, a rzeczywiście wskaże na zainteresowanie i empatię rodzica. Pozwoli mu dostrzec, że kochamy je i akceptujemy nie tylko wtedy, kiedy coś osiągnie albo kiedy zrobi coś, czego wszyscy oczekiwali, ale również wtedy, kiedy doświadcza czegoś trudnego. Empatyczna komunikacja pomaga znaleźć w sobie siłę i spojrzeć na sytuację nie tylko ze swojej perspektywy. Pozwala także wczuć się w położenie innych i lepiej ich zrozumieć.

W podobnych sytuacjach, pracując w szkole podstawowej, brałam dwóch siedmiolatków na kolana, przytulałam ich i rozmawiałam w ten właśnie sposób. Dzieci się wyciszały i opowiadały, jak doszło do zdarzenia. Starsi ode mnie nauczyciele negowali mój sposób rozwiązywania konfliktów, tłumacząc, że dziecko, które zostało przytulone zaraz po tym, kiedy zrobiło komuś krzywdę, w przyszłości będzie powielać takie czyny. Zauważyłam, że często w takich sytuacjach maluch, który uderzył drugiego malucha, był stawiany metr dalej i rozliczany przez dorosłych ze swojego “występku”. Natomiast poszkodowane dziecko było przytulane i trzymane na kolanach. Uważam, że to nie jest właściwe podejście. Dziecko, które uderzyło inne dziecko, dokładnie wie, że nie postąpiło słusznie, że sprawiło komuś ból. Karanie go poprzez odsuwanie od rodzica czy opiekuna niczemu nie służy. Pokazuje dziecku, że miłość rodzica czy sympatia nauczyciela są warunkowe, że niewiele znaczy w porównaniu z innymi. Taki młody człowiek czuje się jeszcze bardziej niezrozumiany i “niezaopiekowany”. Nikt go nawet nie zapytał o to, co się stało i co było przyczyną jego zachowania. Czasem dzieci biją w obronie własnej, bo zostały dotkliwie obrażone, uderzone lub popchnięte. Oczywiście nie chodzi o pochwalenie takiej formy rozwiązywania problemów, ale raczej o próbę szczerego zrozumienia i wsłuchania się w dziecko i w zaistniałą sytuację.

Jak pisze w swojej książce “Mów słuchaj i zrozum. Zadbaj o poczucie własnej wartości twojego dziecka” szwedzka psycholożka, Petra Krantz Lindgren” – empatyczna komunikacja daje szansę na prawdziwe porozumienie, a wspieranie kiełkującego w dziecku od pierwszych chwil życia poczucia własnej wartości stanowi “podstawę, na której rozwijają się wszystkie inne cechy”. 1.

Jeśli więc pragniesz, aby twoje dziecko wiedziało, że jest wartościowe takie, jakie jest, wsłuchuj się w nie, staraj się okazywać mu “swoje zainteresowanie dla tego, kim ono jest! O czym myśli, co czuje, czego pragnie i o czym marzy”. 2.

Ciepłe pozdrowienia dla Was i Waszych pociech 🙂

Magda

 

Show 2 footnotes

  1. Lindgren P.K.: Mów słuchaj i zrozum. Zadbaj o poczucie własnej wartości twojego dziecka. Warszawa, 2017
  2. Lindgren P.K.: Mów słuchaj i zrozum. Zadbaj o poczucie własnej wartości twojego dziecka. Warszawa, 2017

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *